Wokół przedostatniego właściciela Dzikowa narosło niemało opinii, w tym także nieprzychylnych. Ile w nich prawdy?
W książce bardzo wiele miejsca poświęca Pani także żonie Zdzisława - Zofii z Potockich, która, wbrew dotychczasowym opiniom, jawi się w zupełnie innym świetle, zwłaszcza jeśli chodzi o jej rolę jako pani na Dzikowie i roli, jaką odgrywała w życiu męża.
Można powiedzieć, że było to małżeństwo partnerskie, mimo pewnego tradycyjnego podziału ról. Zdzisławowi zarzuca się, że rządził Dzikowem twardą ręką, że tyranizował rodzinę, że Zofia nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Tymczasem z listów wyłonił się zupełnie inny obraz. Zofia aktywnie uczestniczyła w zarządzaniu dzikowskimi dobrami, żadna decyzja, zwłaszcza z tych ważniejszych, nie zapadła bez wcześniejszych konsultacji Zdzisława z nią. W listach niemal stale prosił ją o radę, podpowiedź, rozwiązanie, akceptację. W przypadku każdej rzeczy prosił ją o zdanie, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę z wielkiej mądrości swojej żony.
Zofia z Potockich Tarnowska. Wikimedia CommonsZofia była kobietą naprawdę niezwykłą. Wywodziła się z rodu Potockich. Jej matka - Róża z Lubomirskich - zmarła bardzo młodo. Wcześnie, bo zaledwie w wieku 40 lat, odszedł jej ojciec Artur. Obie siostry - Róża (starsza siostra, późniejsza Radziwiłłowa) i Zofia - wychowywane były przez babkę Katarzynę z Branickich Adamową Potocką, wielką postać, którą trzęsła Krakowem, nie tylko pałacem Pod Baranami, kobietę o bardzo twardych zasadach i charakterze. Wywarła ona ogromny wpływ na charakter i wychowanie obu dziewczynek, które były przygotowywane do konkretnych ról, jakie miały do odegrania w rodzinie i społeczeństwie. Wpajała im, że nazwisko bynajmniej nie daje przywileju korzystania z pozycji, ale nakłada obowiązki wobec społeczeństwa, państwa. Zofia przez całe życie szła drogą wytyczoną przez babkę - obowiązek, pomoc, troska o innych były dla niej najważniejsze. Charakterystyczne było u niej zupełne lekceważenie mody, nie przywiązywała żadnej wagi do swoich strojów. Zakładała proste suknie, spódnice z bluzkami, jakieś stare, obszerne palta. Wręcz się z tym obnosiła, twierdząc, że ona może sobie na to pozwolić. Niejednokrotnie Zdzisław prosił ją w listach, by zabrała lub kupiła jakieś bardziej stosowne i oficjalne stroje na uroczystości, wizytę, spotkanie z jakimiś ważnymi personami. Jej śmierć (zmarła cztery lata przed nim) bardzo przeżył i w żałobie po Zofii pozostał do końca swoich dni.