Wokół przedostatniego właściciela Dzikowa narosło niemało opinii, w tym także nieprzychylnych. Ile w nich prawdy?
Magdalena Jastrzębska, autorka kilkunastu książek biograficznych, w swojej najnowszej publikacji - "Zdzisław Tarnowski. Opowieść o panu na Dzikowie" - dzięki wnikliwym badaniom źródłowym rozprawiła się z niejednym niesprawiedliwym, jak się okazało, zdaniem o swoim bohaterze.
Marta Woynarowska: Bohaterem najnowszej Pani książki jest Zdzisław Tarnowski, przedostatni właściciel Dzikowa. Skąd zainteresowanie tą postacią?
Magdalena Jastrzębska: Moją pracę poszukiwawczo-literacką zaczęłam od Radziwiłłów, potem byli Sanguszkowie, Lubomirscy i kolejne wielkie rody. Pisałam także o jego prababce Klementynie z Kozietulskich Walickiej, właścicielce Małej Wsi, gdzie w pobliskim kościele parafialnym w Belsku Dużym 25 lipca 1862 r. odbył się chrzest Zdzisława, potem o jego bracie ciotecznym i serdecznym przyjacielu Zdzisławie Lubomirskim. W obu książkach pojawiła się także matka pana na Dzikowie - Zofia z Zamoyskich Tarnowska. I o niej myślałam jako bohaterce kolejnej publikacji, ale pojawiła się propozycja napisania biografii Zdzisława, która trochę mnie zaskoczyła, niemniej podjęłam wyzwanie. Jest to zatem książka wynikająca z poprzednich. Poza tym, gromadząc materiały do prac o Klementynie i Lubomirskim, sięgnęłam już wtedy do Archiwum Dzikowskiego, które zaczęło mnie coraz bardziej wciągać.