Czy w kościele pw. św. Jakuba w Sandomierzu spoczywają rycerze-krzyżowcy?
Fryz przedstawieniem syren w kościele w Zagości Władysław Burzawa
Joannici z Zagości w kolejnych latach otrzymywali potwierdzenia przywileju swego założyciela, a także nowe nadania książęce oraz biskupie. Jednak w 1320 r. w wyniku wyroku w procesie kościelnym dobra w Zagości przypadły biskupowi włocławskiemu, jako zadośćuczynienie za rzekome krzywdy, jakich dopuścili się joannici z pomorskiego Lubiszewa Tczewskiego. To oznaczało koniec zagojskiej komandorii fundowanej przez księcia-krzyżowca.
Ale Zagość to nie jedyna dziękczynna fundacja Henryka.
- Książę po powrocie z krucjaty dokonał kilku fundacji. Świadczy to o ogromnym wrażeniu i wpływie na jego świadomość oraz postawę jakiej dokonała wyprawa krzyżowa - stwierdza Roman Chyła. - Poprzez owe fundacje dziękował Bogu za szczęśliwy powrót z Ziemi Świętej. Czytając „Czerwone tarcze” Jarosława Iwaszkiewicza odnosi się wrażenie, chociaż naturalnie nie jest to książka historyczna, że pisarz chyba bardzo trafnie ujął charakter i poglądy Henryka, przedstawiając go jako człowieka idei i religii.
Takie postawy nie były niczym niezwykłym w przypadku uczestników krucjat, u których dokonywała się radykalna zmiana poglądów, nastawienia do spraw doczesnego świata. Pierwszy władca Królestwa Jerozolimskiego Gotfryd z Bouillon, jeden z przywódców I krucjaty, nie zgodził się na określenie „król”, przyjął jakże wymowny tytuł Obrońcy Grobu Świętego.
Podobnie rzecz się miała z Henrykiem, który nie używał tytułu „księcia”, ale „brat Księcia” lub „syn Księcia”, swoje księstwo zaś określał mianem „dominium”. Ze źródeł jasno wynika, że jego dążeniem nie była władza, ale służba i poświęcenie się Bogu.
Obok ofiarowania włości joannitom, historycy skłaniają się do hipotezy przyjmującej, iż Henryk Sandomierski po powrocie z krucjaty jako wotum dziękczynne ufundował również przeddominikański kościół św. Jakuba w Sandomierzu (św. Jakub był bowiem patronem pielgrzymów, krzyżowców i misjonarzy), kapitułę wiślicką, kościół w Kijach, być może nawet niezachowaną świątynię św. Maurycego w Zawichoście.