- Wyjazd na misje to nie wycieczka, lecz konkretne zadanie do wypełnienia. Tam jedzie się otwartym i gotowym by posługiwać. Posługa misyjna jest piękna, ale i niełatwe – opowiada Joanna Owanek świecka misjonarka.
Misyjna mapa
Gdyby na mapie świata zaznaczyć punkty, gdzie posługiwali i pracują nadal nasi diecezjalni misjonarze, to takich miejsc było by naprawdę dużo i byłyby w najbardziej ekstremalnych miejscach. Dlaczego? Bo wszędzie tam są ludzie, którzy czekają na Boże Słowo i posługę miłosierdzia. Każdy z misjonarzy, duchowny, zakonny czy świecki wie, że jego zadaniem jest być świadkiem Chrystusowej Ewangelii przez głoszone słowo, świadectwo życia i posługę miłosierdzia. Najdalej do domu ma ks. Grzegorz Kasprzycki, który od kilku lat niezmordowanie wprowadza ewangeliczne prawo miłości pomiędzy wojownicze plemiona Papuasów. Aż trzech misjonarzy pracuje w Ekwadorze. W tym górzystym kraju, posługują w jednych z najbiedniejszych terenów, który co jakiś czas nawiedzają trzęsienia ziemi. Niejednokrotnie muszą pokonywać strome górskie ścieżki, aby dotrzeć do swoich parafian. Ks. Wiesław Podgórski używa nawet motolotni, aby zaoszczędzić czasu i częściej dotrzeć z posługą do najbardziej oddalonych terenów swojej misji. Od ponad roku na Kubie swoją misję ewangelizacyjną wypełniają ks. Paweł Bielecki i ks. Marcin Chłopek. Nasi misjonarze na Kubie Archiwum misyjne Nie mają łatwego zadania. Całkiem niedawno ich miasto Caibarién, ucierpiało od huraganu Irma, który spowodował spore straty także w budynkach parafialnych. Duże trudności w misji ewangelizacyjnej sprawia nadal reżimowy rząd, który ogranicza działania duszpasterskie i pastoralne. Trzech naszych kapłanów: ks. Piotr Kaliciński, ks. Tomasz Wargacki i ks. Marek Młynarczyk, posługuje na misjach w Republice Południowej Afryki. Ks. Piotr od lat pracuje z rdzennymi Zulusami, u których bardzo ceni sobie przywiązanie do tradycji i kultywowanie plemiennej kultury. W Ugandzie, w wiosce dziecięcej w Gulu, od dobrych kilku lat posługują dwie misjonarki świeckie Ewa Maziarz i Joanna Owanek. W krainie krów, słoni i diamentów, czyli Botswanie, pracuje na niełatwej misji ks. Mateusz Kusztyb. Pole do pracy misyjnej ma wielkie, bo liczba katolików waha się tam od 1 do 3 procent.
Lek na ludzką biedę
- Trzyletnia misja w Ugandzie daje mi poczucie, że dotarłam do najbiedniejszych i najbardziej opuszczonych. Czas dzielę miedzy sierociniec św. Judy (St. Jude Children’s Home), przedszkole św. Moniki i więzienie dla kobiet i mężczyzn. W przeszłości lud Acholi, pośród którego pracujemy, był bogatym w krowy, ziemię, ludzi, szanowanym przez inne plemiona. Kiedy władza odebrała im krowy, nastał czas wojen, nienawiści, porywano dzieci i siłą wcielano do Armii Bożego Oporu. Dodatkowo Ebola dziesiątkowała ludzi. Do dziś spotykamy ludzi, którzy bardzo dobrze pamiętają te wydarzenia. Zostawiły one w nich niegojącą się duchową ranę, niezatarte piętno w świadomości i dumie – opowiada Ewa Maziarz, świecka misjonarka w Ugandzie.
Świeckie misjonarki w Ugandzie Archiwum misyjne Ta apatia jest przekazywana na kolejne pokolenie. Jak opowiada najbardziej jest to widoczne w rodzinach, w wychowaniu dzieci, w traktowaniu siebie nawzajem. Dzieci od najmłodszych lat pozbawiane są poczucia własnej wartości, wiary w siebie i swoje talenty i możliwości. - Jako pracownik socjalny obrałam sobie za cel pomoc dzieciom w odnalezieniu ich talentów, dobrych cech, które pokażą im, że są ważne, kochane, wartościowe. Chcę, aby choć tylko przez chwilę poczuli się kimś ważnym i kochanym. W katechezach staram się, aby zawsze usłyszały, że mamy Ojca, który kocha nas ponad wszystko, i nawet jeśli są sierotami to mają Tatę, który jest zawsze z nimi. Z więźniami modlimy się o Jego miłosierdzie nad nami oraz o to abyśmy zawsze czuli się jego kochanymi dziećmi. W kobietami osadzonymi w więzieniu oraz ich dziećmi spotykam się dwa razy w miesiącu z ich dziećmi. Tam właśnie poczułam najgłębiej, że Bóg powołał mnie do posługi wobec najbiedniejszych i najbardziej opuszczonych – podkreśla misjonarka.