- Wyjazd na misje to nie wycieczka, lecz konkretne zadanie do wypełnienia. Tam jedzie się otwartym i gotowym by posługiwać. Posługa misyjna jest piękna, ale i niełatwe – opowiada Joanna Owanek świecka misjonarka.
Prosto z pustyni Kalahari
Ks. Mateusz Kusztyb posługuje w Botswanie położonej w centralnej części Afryki Południowej, która jest zwana ostatnią dziką Afryką. Jego misja o nazwie Tlhatlogong znajduje się w miasteczku we wschodniej części kraju. Posługuje wśród plemienia Tswana, które stanowi zdecydowaną większość ludności Botswany. W ostatnich tygodniach papież Franciszek ustanowił na tych terenach diecezję ze stolicą w mieście Francistown. Nowa diecezja zastąpiła tym samym istniejący od 1998 roku Apostolski Wikariat ze stolicą w tym samym mieście. Pierwszym biskupem papież mianował pochodzącego z Ghany dotychczasowego wikariusza apostolskiego tych terenów bp. Franclina Nubuasah SVD.
Misja w Bostwanie Archiwum misyjne - Kilka tygodni temu jako diecezja odbyliśmy historyczną pielgrzymkę. Dlaczego historyczną, bo była to w historii Kościoła na tych terenach pierwsza jakakolwiek pielgrzymka. Pielgrzymowaliśmy do niedawno odkrytych grobów dwóch Jezuitów, którzy przybyli na ten teren w XIX wieku, tam zmarli i zostali pochowani. Ich misja zakończyła się niepowodzeniem, a kolejni misjonarze przybyli dopiero na te ziemie około 60 lat temu – opowiada ks. Mateusz Kusztyb. - W całej nowo utworzonej diecezji posiadamy 17 misji katolickich i 26 kapłanów, wśród których ogromną większość stanowią Misjonarze Słowa Bożego (werbiści). Ja jestem pierwszym i jak dotąd jedynym księdzem diecezjalnym nie pochodzącym z Afryki. Wśród duchowieństwa są także lokalni kapłani z Botswany, a także po jednym z Tanzanii, Zambii i Ghany – informuje misjonarz. - Największym problemem lokalnej ludności, jest powszechna i nieustannie się rozszerzająca epidemia AIDS. Pod tym względem Botswana zajmuje na świecie niechlubne drugie miejsce. W związku z tym wołanie o zasady moralności chrześcijańskiej wydaje się bardzo pilne. Drugim dużym problemem jest fakt, że pomimo prowadzonej już kilkadziesiąt lat ewangelizacji, w tym kraju rozwijają się tak zwane kościoły afrykańskie, które nie mają w Kościołem nic wspólnego, a jednocześnie w świadomości lokalnej ludności ustawiają się jako Jego odpowiednik. Smutne jest także to, że władze państwa na Kościół Katolicki i jego kapłanów patrzą coraz mniej przychylnym okiem utrudniając lub uniemożliwiając uzyskanie wymaganych dokumentów i pozwoleń – dodaje. Misjonarz podkreśla, że Botswana woła o misjonarzy. Nie ma wątpliwości, że tereny pustyni Kalahari to nadal ziemia pierwszej ewangelizacji. Wprawdzie ekonomicznie miejscami bardziej przypominająca Europę niż inne kraje Afryki, lecz pod względem wiary tkwiąca głęboko w mentalności dalekiej od postawy ewangelicznej.