- O zmarłych mówimy często z żalem, iż odeszli. Myślę, że częściej trzeba mówić z wdzięcznością, że żyli wśród nas. Ściśle mówiąc, oni nadal żyją, nie tylko u Boga, ale żyją także w swoich dziełach, które pozostawili, żyją w nas, w formie dobra, które zrodziło się dzięki nim - mówi ks. prof. Zdzisław Janiec, przez lata osobisty sekretarz bp. Wacława Świerzawskiego.
Wspomnienie o naszym ojcu
Siostra Danuta Fortuna CHR
Niemożliwe jest zawarcie w kilku zdaniach wspomnień o ojcu założycielu, gdy więź trwa 57 lat. Trwa, bo śmierć Ojca jej nie przerwała. Poszczególne stacje tej więzi tworzą duszpasterstwo akademickie przy kościele św. Anny, wspólnota eucharystyczna w kościele św. Marka w Krakowie. Budował ją ojciec niestrudzenie przez homilie, katechezy, rekolekcje i kierownictwo duchowe, przynależność kolejno do dwóch wspólnot życia konsekrowanego w świecie i do zgromadzenia sióstr jadwiżanek wawelskich, posługa w katechumenacie i w seminarium duchownym w Sandomierzu, wreszcie towarzyszenie biskupowi w Zawichoście w jego cierpieniu.
Mając od wielu lat przywilej przygotowywania mów ojca do druku, zacytuję tylko kilka fragmentów, które najlepiej oddają istotę więzi Ojca z nami wszystkimi, którzy jesteśmy jego duchowymi dziećmi: „Głównym wątkiem moich poszukiwań i teologicznych, i egzystencjanych, jest Obecny. Podtekstem wszystkich wypowiedzi jest odkrycie tego, co stoi u fundamentów charyzmatu, który opiera się na osi, jaką jest Obecny w Eucharystii: to jest ten błysk światła, odkrycie, że korelatem Boga jest wspólnota! Obecny Pan jest sensem nie tylko mojego życia, ale wszystkiego, co jest. Sensem istnienia każdego człowieka, każdej rodziny, każdego narodu, świata i wszechświata”.
Na emeryturze w Zawichoście Henryk Przondziono /Foto Gość „Chciałbym wam pomóc jeszcze raz spojrzeć na codzienność Eucharystii. Znowu powiecie: mówi zawsze o tym samym. Tak, mówię zawsze o tym samym. I do śmierci chciałbym o tym mówić. To jest najbardziej pasjonujący w moim życiu i temat, i wątek. I moim zdaniem najbardziej istotny. I najbardziej, niestety, nie rozpoznany przez wielu i przez wielu nie rozumiany. Gdyby człowiek poznał i umiłował do końca to, co każdego dnia czyni i kapłan, i lud, który uczestniczy we Mszy świętej, to bez patosu można powtórzyć zdanie św. proboszcza z Ars: "Musiałby umrzeć. Nie z lęku, ale z miłości”.
Ojcowska troskliwość
Ks. Bogusław Pitucha, dyrektor Diecezjalnej Caritas
Biskupa Wacława Świerzawskiego poznałem już jako ordynariusza sandomierskiego na spotkaniach formacji młodych kapłanów. Przychodził do nas na wykłady, by skierować swoje słowo. Już wtedy można było poznać głębię jego duchowości. Jego książka „List do moich kapłanów” to duchowy przekaz jego troski o kapłaństwo i poszczególnych księży. To jego decyzji zawdzięczam moją obecną posługę w Diecezjalnej Caritas. Nie zapomnę spotkania w 1997 r., kiedy biskup wracał z miejscowości dotkniętych powodzią i zatrzymał się w Koprzywnicy, gdzie byłem wikariuszem. Zabrał mnie na długi spacer. Podczas rozmowy mówił o swojej wizji odnośnie mojej posługi w Caritas, a równocześnie rozpoznawał możliwości, co można zrobić, by bardziej ukierunkować się na pomoc najbardziej potrzebującym. Tę rozmowę pamiętam do dziś. Uderzyła mnie wtedy jego ojcowska troskliwość i serdeczność.
Dzieci z Niska ofiarowały bp Wacławowi "Misia Koalo" Archiwum diecezji Dzięki jego zaangażowaniu budynki po dawnym szpitalu miejskim zostały zwrócone Kościołowi i życzeniem bp. Wacława było, aby stały się miejscem działania Caritas, by właśnie w tym miejscu kontynuować kościelne dzieła charytatywne i dobroczynne. Jego wrażliwość na Chrystusa obecnego w Eucharystii była impulsem do tego, aby w kościele pw. Ducha Świętego w Sandomierzu była codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu i posługa kapłanów w konfesjonale. Dziś po latach widzimy, że te dzieła przynoszą dobre i błogosławione owoce.