- Towarzysząc Chrystusowi, "który za nas cierpiał rany", będziemy mogli uświadomić sobie lepiej popełnione zło, okazać skruchę i zwrócić się ku Bożemu Miłosierdziu - mówił bp Krzysztof Nitkiewicz.
Środa popielcowa rozpoczyna czas Wielkiego Postu, czyli okres przygotowania do Świąt Paschalnych.
W tym dniu kapłan posypuje nasze głowy popiołem na znak gotowości do rozpoczęcia pokuty i osobistego nawrócenia.
W bazylice katedralnej w Sandomierzu Mszy św. wraz z obrzędem posypania głów popiołem przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz. We wspólnej modlitwie uczestniczyli alumni seminarium, siostry zakonne oraz wierni świeccy.
W homilii bp Nitkiewicz mówił, że każdy Wielki Post to jeden z kolejnych etapów naszej wędrówki do Ziemi Obiecanej - Nieba oraz zwracał uwagę na to, aby praktyki pokutne wykonywać zawsze we właściwy sposób, z sercem zwróconym ku Bogu. Kaznodzieja zachęcał również do ciągłego nawracania się, naprawy popełnionego zła, poszukiwania dróg duchowego odrodzenia.
- Ludzkie życie porównuje się często do drogi, a drogi są po to, żeby umożliwić człowiekowi osiągnięcie zamierzonego celu. W przypadku Żydów, którzy uciekli z niewoli egipskiej i prowadzeni przez Mojżesza wędrowali 40 lat przez pustynię, takim celem była ziemia przodków. Natomiast my, uwolnieni z niewoli Szatana i grzechu przez sakrament chrztu, zmierzamy pod przewodem Chrystusa do Niebieskiej Ojczyzny - mówił kaznodzieja.
- Wielki Post jest jednym z odcinków naszej ziemskiej wędrówki. Powtarza się każdego roku, co związane jest z cyklem obchodów liturgicznych, a zarazem wynika z mądrości Kościoła znającego dobrze kruchą ludzką naturę. Chodzi o to, aby dobrze przeżyć Święta Wielkanocne, przypominając sobie jednocześnie po co żyjemy, do jakiego celu zmierzamy, czy idziemy we właściwym kierunku. Są chwile gdy droga, jaką pokonujemy staje się uciążliwa dlatego wędrowiec – pielgrzym potrzebuje motywacji, zachęty i wsparcia. Także pod tym względem Wielki Post przychodzi nam z pomocą - dodał biskup.
- Rozważając przeczytane fragmenty Pisma św. możemy zauważyć jak bardzo zmieniło się podejście do tradycyjnych praktyk wielkopostnych: modlitwy, postu, jałmużny. O ile kiedyś problemem była ich ostentacja albo niebezpieczne przebranie miary, dzisiaj reakcją wielu jest niezrozumienie – bo czemu ma to niby służyć? To co kiedyś wzbudzało podziw, spotyka się nierzadko z kpiną, z oskarżeniami o fanatyzm religijny czy przynajmniej o staroświeckość. Presja laicyzującego środowiska nie może nas odciągnąć ani od zdrowej katolickiej nauki ani od wierności Ewangelii, która będzie szła w parze z praktykami religijnymi. Potrzebna jest bowiem konkretna forma, porządek, dyscyplina, abyśmy wiedzieli co i kiedy mamy zrobić. W przeciwnym razie wszystko stanie się płynne i relatywne, jak to widzimy we współczesnym świecie. Musimy jednocześnie wystrzegać się rutyny oraz powierzchownego albo wypaczonego podejścia do praktyk wielkopostnych. Można bowiem modlić się do Boga, wykonywać perfekcyjnie czynności liturgiczne, ale tak naprawdę wszystko kręci się wokół mojej osoby lub jakiejś grupy. Typowe podejście faryzeuszów i sekciarzy – wyjaśniał biskup.