Pierwszy raz od kilku lat nie odbyły się w Tarnobrzegu obchody Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Spowodowały to obostrzenia sanitarne wynikające z pandemii.
Warto zatem przypomnieć o kilkuwiekowej obecności bardzo licznej społeczności żydowskiej, stanowiącej przez lata większość obywateli Tarnobrzega.
Wrzesień 1942 r. postawił ostatnią kropkę w opowieści o tarnobrzeskich Żydach. Otworzyła się wówczas zupełnie nowa, nieznana karta w dziejach Tarnobrzega, którego los od powstania ściśle związany był z przedstawicielami narodu wybranego. 19 lipca 1942 r., zgodnie z wytycznymi dotyczącymi ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej - Endlösung der Judenfrage - podjętymi w styczniu tego roku na konferencji w berlińskiej Wannsee, rozpoczęła się likwidacja tutejszego obozu pracy, nazywanego także gettem. Odbywało się to, jak w całym Generalnym Gubernatorstwie, w ramach akcji pod kryptonimem "Aktion Reinhard".
Przebywający w nim Żydzi, którzy byli zdolni do pracy, zostali wywiezieni do Baranowa Sandomierskiego, następnie do Mielca, a stamtąd trafili do piekła obozu koncentracyjnego w Bełżcu, gdzie zostali wymordowani. Tych, którzy nie byli w stanie iść z powodu chorób, wycieńczenia czy też podeszłego wieku, Niemcy rozstrzelali w miejscu straceń ludności żydowskiej, usytuowanym na Skalnej Górze. Było to zagłębienie terenu, pełniące rolę miejskiego szamba. Ostatni Żydzi zostali wywiezieni z Tarnobrzega 2 września 1942 roku. Było to zaledwie 35 osób, które zamknęły ponad 350-letnią historię miejscowej społeczności żydowskiej, stanowiącej w tym czasie zdecydowaną większość obywateli miasta. Koniec II wojny oznaczał dla Tarnobrzega nową rzeczywistość, i bynajmniej nie chodzi tu o przejęcie władzy przez komunistów, ale o jego oblicze społeczne. Stał się bowiem miastem jednonarodowym.
Tarnobrzeski rynek przed wojną. Muzeum Historyczne Miasta TarnobrzegaZniknęli tarnobrzeżanie narodowości żydowskiej, ale pozostały materialne ślady ich kilkuwiekowej obecności w Tarnobrzegu. - Nie można bowiem wymazać obecności ludzi, stanowiących 70, a nawet, jak w 1880 roku, 80 proc. obywateli Tarnobrzega - podkreśla dr hab. Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, który przed kilkoma laty opracował i zaproponował utworzenie w mieście Szlaku Żydowskiego.
Najbardziej widocznym i najlepiej zachowanym świadkiem obecności tarnobrzeskich Żydów jest nowy cmentarz z nielicznymi macewami i ohelem, usytuowany u zbiegu ulic Sienkiewicza i Dąbrowskiej. Nie mniej śladów pozostało na pl. Bartosza Głowackiego, przez wieki pełniącego rolę miejskiego rynku.
Ohel na nowym cmentarzu. Marta Woynarowska /Foto Gość- Rynek jest jednym z ważniejszych punktów, tutaj bowiem zachowało się wiele materialnych dowodów obecności społeczności żydowskiej. Większość starych kamieniczek należała przed wojną do Żydów. Tutaj mieli swoje sklepy, zakłady rzemieślnicze, tutaj koncentrowało się życie miasta, tutaj także stał charakterystyczny okrągły budynek, w którym mieściła się słynna księgarnia ze składem materiałów szkolnych i biurowych, prowadzona przez Herscha Engelberga - opowiada T. Zych. - Stąd w południe 2 października 1939 r. większość z nich ruszyła w kierunku Sanu. Po pewnym czasie niewielka część wypędzonych powróciła. Niestety, ich domy zajęli inni wypędzeni - Polacy wyrzuceni przez Niemców z Wielkopolski włączonej do III Rzeszy, sklepy zaś w wielu przypadkach były splądrowane. - Pojawiła się wówczas pewna wrogość. W Archiwum Diecezjalnym w Sandomierzu natrafiłem na unikatowy dokument, w którym tarnobrzescy Żydzi zwracają się do bp. Jana Kantego Lorka z prośbą o wpłynięcie na ojców dominikanów, by podczas niedzielnych Mszy św. odczytali apel wzywający do nieprześladowania ich i zwrotu domów - mówi historyk.