Nowy rok szkolny rozpoczął się, tak jak poprzedni zakończył, we wciąż panującej, a wręcz nasilającej się epidemii COVID-19.
Nie było uroczystych szkolnych apeli z udziałem wszystkich uczniów i kadry nauczycielskiej. Nie było hymnów, przemówień, powitań, zabrakło też towarzyszącej mu radości, za to nie brakowało obaw, zwłaszcza wobec informacji docierających z różnych rejonów kraju o zakażeniach wśród nauczycieli oraz uczniów i objęciu kwarantanną wszystkich pracowników w dwóch szkołach w województwie pomorskim. Z mieszanymi uczuciami i towarzyszącym im niepokojem, jak w całej Polsce, rozpoczynali go dyrektorzy tarnobrzeskich placówek oświatowych. Ministerstwo Edukacji Narodowej na ich braki złożyło ogromną odpowiedzialność, w tym za podejmowanie tak dramatycznych i ostatecznych decyzji, jak o zamknięciu szkoły, a tymczasem epidemia wywołana przez koronawirusa coraz bardziej się nasila, co budzi naturalny niepokój.
Na razie szkoły rozpoczęły naukę w normalnym trybie stacjonarnym, ale zgodnie z rekomendacjami MEN, dyrektorzy po konsultacjach z sanepidem, organem prowadzącym i nadzoru pedagogicznego, w przypadku stwierdzenia dużego zagrożenia będą mogli wprowadzić nauczanie w systemie hybrydowym, czyli częściowo stacjonarnym, częściowo zdalnym lub też całkowicie zdalnym.
- Nie będę ukrywał, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie, powiem wręcz dosadnie: zwyczajnie wystawiono nas do wiatru. Mam przeświadczenie, że przez wakacje ktoś w Warszawie nie odrobił zadania domowego. O tym, że 1 września wrócimy do szkół, wiedzieli wszyscy, i to od dawna, tymczasem MEN jakby o tym zapomniało, zorientowało się, że za kilka dni rozpocznie się rok szkolny i zaczęło coś robić za pięć dwunasta. Niestety, zabrakło systemowego rozwiązania problemu, nie posłuchano ekspertów, którzy apelowali, że nauczanie musi być całkowicie przemodelowane, zmieniona częściowo podstawa programowa i w tych trudnych miesiącach położony nacisk na naukę przedmiotów kluczowych z ograniczeniem pobocznych. Wówczas klasy podzielone na mniejsze grupy mogłyby uczyć się tego samego dnia, ale to wiązałoby się ze zwiększeniem nakładów finansowych, których być może w budżecie nie ma, zostały bowiem wydane na inne cele. Nie dano nam, czyli dyrektorom, szkołom, narzędzi i możliwości do przygotowania się w należyty sposób do istniejącego zagrożenia - stwierdza Paweł Paradowski, dyrektor największej tarnobrzeskiej Szkoły Podstawowej nr 10, gdzie naukę rozpoczęło ponad 800 uczniów. - Chcę tutaj zastrzec i podkreślić z całą mocą, że samorząd robi, co może, by nam pomagać i czynił to od samego początku pandemii. Robimy, co możemy, by wobec sytuacji prawnej, w jakiej tkwimy, i wobec dostępnych środków zapewnić maksimum bezpieczeństwa funkcjonowania uczniom i nauczycielom w szkole.
Przy każdym wejściu do LO im. Mikołaja Kopernika umieszczone są dozowniki z płynem dezynfekującym. Marta Woynarowska /Foto GośćPlacówki dokonywały zakupów środków ochrony m.in. w ramach programów ministerialnych oraz dzięki dofinansowaniu z samorządu, który także dostarczył i dostarcza szkołom płyny odkażające. Kupowane były dyspensery do płynów dezynfekujących, łazienki doposażane były we wszelkie potrzebne środki higieniczne, zwiększano liczbę szatni. Dyrektorzy w porozumieniu z sanepidem i organem prowadzącym opracowywali wewnątrzszkolne uregulowania prawne w postaci regulaminów i procedur, w oparciu o które będą działać. Dotyczą one ruchu uczniów w obrębie budynku szkoły, by respektowane było utrzymanie dystansu, o który w przypadku dzieci jest bardzo trudno. Zapisy zawierają także szczegółowe procedury postępowania w przypadku podejrzenia infekcji u ucznia i wiele innych.
- Szkoła musi wyznaczyć pomieszczenie na tzw. izolatkę, do której trafi uczeń wykazujący objawy chorobowe. Po czym szkoła zawiadamia sanepid i ten decyduje o dalszym postępowaniu. Udało się nam wygospodarować jeden taki pokój, ale co będzie, gdy nie jeden, a paru czy kilku uczniów trzeba będzie w nim umieścić? - zastanawia się Tomasz Stróż, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu, w którym nowy rok szkolny rozpocznie ponad 900 licealistów. - Naturalnie nie ma złotych środków ani procedur, które wszystko przewidzą i uchronią nas. Pewne doświadczenie zebraliśmy podczas egzaminów maturalnych, do których przystąpiło niemal 250 uczniów ostatnich klas.
W opracowanych przez dyrekcję LO procedurach bezpieczeństwa, opartych na zaleceniach MEN oraz sanepidu, wprowadzony został zapis, by w przestrzeniach otwartych, takich jak korytarze, uczniowie, nauczyciele oraz pracownicy administracyjny nosili maseczki lub przyłbice.