W Muzeum Historycznym Miasta Tarnobrzega odbyła się prezentacja zakupionej przez kilkoma dniami kopii obrazu Matki Bożej Dzikowskiej.
Jest to datowana na przełom XVIII i XIX stulecia ludowa, piękna kopia cudownego wizerunku Dzikowskiej Pani z klasztoru ojców dominikanów w Tarnobrzegu.
- Otrzymaliśmy informację, że w warszawskim Domu Aukcyjnym DESA Unicum, najstarszym i największym w Polsce, będzie wystawiony na aukcję ludowy obraz Matki Bożej Dzikowskiej. Nie mogliśmy pozwolić, by taka okazja przeszła obok. Po rozmowach z dyrekcją udało się nam zakupić go za połowę ceny estymacyjnej. Zapłaciliśmy 4 tysiące złotych - informował podczas prezentacji obrazu Tadeusz Zych, dyrektor MHMT.
Niestety nie udało się ustalić proweniencji wizerunku ani jego autora. Specjaliści ustalili, że jego powstanie można datować na przełom XVIII i XIX wieku. Namalowany został farbami olejnymi na płótnie.
Kopie obrazu Matki Bożej Dzikowskiej można spotkać niemal w całej Polsce, o czym pisali w trzecim tomie „Tarnobrzeskich śladów” opublikowanym w grudniu 2016 roku Piotr Duma i Piotr Czepiel.
- Tak duża liczba kopii, wykonanych w różnych technikach, wymownie świadczy o popularności i wielkiej żywotności kultu Matki Bożej Dzikowskiej. Do naszego sanktuarium przybywały rzesze pielgrzymów, z których bardzo wielu pragnęło mieć wizerunek Świętej Rodziny z dominikańskiego kościoła. Kopie te spotykamy w kościołach, kapliczkach przydrożnych oraz prywatnych domach - zauważył Tadeusz Zych.
Zwrócił uwagę na podobieństwa oraz różnice w obu obrazach, które wynikały z próby uproszczenia głębokiej symboliki oryginału, która z upływem lat dla wielu prostych ludzi stawała się całkowicie nieczytelna. Dlatego zamiast nakrytego czerwonym suknem stołu z owocami i ptakami, zapowiadającymi mękę i śmierć Jezusa, artysta umieścił małego św. Jana Chrzciciela tulącego baranka, którego obecność była o wiele łatwiejsza do rozszyfrowania. Również umieszczenie w oknie widoku świątyni o wybitnie wschodniej architekturze, oznaczającego Jeruzalem, było czytelniejsze aniżeli krajobraz z oryginału, naszpikowany symboliką.
- Artysta ominął wiele atrybutów, ale nie zrezygnował z nich całkowicie, sięgając po łatwiejsze w odbiorze - stwierdził dyrektor muzeum. - To co uderza i jednocześnie wzrusza, to pewna swojskość św. Józefa, ubranego w zwykłe, robocze odzienie, jakie nosili ówcześni chłopi, przy jednoczesnym podkreśleniu królewskości Maryi i Dzieciątka, ukazanych w bogatych strojach, zdobionych szlachetnymi kamieniami, w kolorze purpurowym, przystającym monarchom. I, co można uznać za pewien profetyzm, ich głowy zwieńczają korony. Pierwsza koronacja dzikowskiego obrazu odbyła się bowiem dopiero w 1904 roku, a więc około wiek po powstaniu płótna.
Zakupiona kopia po prawej stronie. Marta Woynarowska /Foto Gość