W Muzeum Historycznym Miasta Tarnobrzega odbyła się prezentacja zakupionej przez kilkoma dniami kopii obrazu Matki Bożej Dzikowskiej.
Dzisiaj porównanie oryginału cudownego wizerunku Pani Dzikowskiej z kopiami jest możliwe w dużej mierze dzięki decyzji o. Macieja Złonkiewicza OP, byłego przeora tarnobrzeskiego konwentu ojców dominikanów, który w 2004 roku, po konserwacji obrazu, zadecydował o niezakładaniu tzw. sukienek, zasłaniających go niemal w całości.
Goszcząc na dzisiejszej prezentacji przypomniał okoliczności towarzyszące tej decyzji.
- Kilkanaście miesięcy przed przypadającym w 2004 roku stuleciem pierwszej koronacji, skontaktowała się ze mną pani Małgorzata Sokołowska z Krakowa, malarka i konserwator dzieł sztuki, z prośbą o umożliwienie jej obejrzenia obrazu Matki Bożej Dzikowskiej. Dzisiaj już nie pamiętam, z jakiego powodu była nim zainteresowana. Kiedy spojrzała na niego fachowym okiem stwierdziła, że wymaga on pilnej konserwacji, albowiem pod warstwą malarską pojawiły się pęcherzyki - opowiadał o. Złonkiewicz. - W ołtarzu została zawieszona wierna kopia, a obraz pojechał do krakowskiej pracowni pani Małgorzaty.
W trakcie prac wyszły na jaw kolejne uszkodzenia, bardzo niebezpieczne dla malowidła. Jeszcze podczas konserwacji zapadła decyzja, że po powrocie obrazu do sanktuarium nie będą nałożone na niego tzw. sukienki, z których jedna pochodziła jeszcze z XVIII, druga zaś z połowy XX wieku.
- Dla tych sukienek sporządziliśmy specjalną ramę i zawiesiliśmy je w prezbiterium nad wejściem do zakrystii. Natomiast obraz, odsłonięty, powrócił na ołtarz. Umieściliśmy tylko korony, ale w jaki sposób zostały zamontowane, niech pozostanie tajemnicą - mówił z uśmiechem o. Maciej. - Dzięki tej decyzji cały pobożny lud może modlić się przed wizerunkiem Świętej Rodziny, takim jak namalował go jego autor. Dzięki temu widoczny jest cały zbiór teologicznych inspiracji.
Zakupiony obraz, jak zadeklarował dyrektor muzeum, zawiśnie w miejscu jak najbardziej mu przysługującym, czyli zamkowej kaplicy.
- Stamtąd w drugiej połowie XVII stulecia wyszedł, a teraz w kopii powróci - podsumował T. Zych.