Obchodzony 19 października Dzień Kapłanów Niezłomnych jest okazją do przypomnienia postaci księży naszej diecezji, których komunistom nie udało się ich zwyciężyć, złamać ani zmienić.
Z orderem Virtuti Militari
Kolejnym kapłanem pełniącym posługę kapelana oddziałów niepodległościowych był ks. Stanisław Czernik. Za swoją działalność był więziony i dwukrotnie musiał opuszczać diecezję. Brał udział w akcji „Burza” a od lipca 1944 r. towarzyszył żołnierzom oddziału „Buk”. Został odznaczany orderem „Virtuti Militari V klasy”. Po zakończeniu działań wojennych ks. Czernik zdecydował się opuścić teren diecezji obawiając się represji za swoją partyzancką działalność. W 1949 r. po długim czasie rozpracowywania go przez UB został aresztowany, jednak na krótki czas. Po zwolnieniu z więzienia podjął pracę w diecezji łódzkiej do której się inkardynował. Zmarł w 2016 r. w wieku 90 lat. Podczas pogrzebu trumną okryto biało-czerwoną flagą przepasaną wstęgą Orderu Virtuti Militari.
Hitlerowskie i stalinowskie kazamaty
Kolejnym kapłanem, który okazał prawdziwie patriotyczną i niezłomną postawę wobec wrogich reżimów był ks. Władysław Stańczak posługujący w czasie wojny i w latach powojennych w Borowie. W lipcu 1943 r. został aresztowany przez Niemców podczas łapanki w Borowie. Po pobycie w obozie przesiedleńczym w Zamościu i więzieniu w Lublinie został zwolniony. Po powrocie do Borowa był świadkiem okrutnej pacyfikacji miejscowości dokonanej przez Niemców w lutym 1944 r. Niepodległościowe zaangażowanie nie uszło uwadze nowych władz, które poprzez Urząd Bezpieczeństwa aresztowały ks. Stańczaka oskarżając go o współpracę z hitlerowcami, nie znajdując podstaw do kontynuacji śledztwa przedstawiono mu zarzuty współpracy z oddziałami NSZ oraz działalność antykomunistyczną i antypaństwową propagandę w latach 1945-1951 wykorzystując do tego celu ambonę. Został skazany na 6 lat pozbawienia wolności. Po 3 latach spędzonych w więzieniu proboszcz z Borowa wyszedł na wolność. Podczas dalszej pracy duszpasterskiej nadal był obserwowany przez funkcjonariuszy UB. Zmarł 6 listopada 1967 r.
Zamknął UB-eków w kościele
Niezwykłym kapłanem niezłomnym był pochodzący z Pniowa ks. Franciszek Lądowicz. Wybuch II wojny światowej przyśpieszył jego święcenia, które otrzymał 10 września 1939 r. po ukończeniu V roku studiów. Został od razu skierowany, jako kapelan do szpitala wojskowego. W pierwszych dniach okupacji ks. Lądowicz opuścił Przemyśl i wrócił do rodzinnego Antoniowa. Tu nawiązał kontakt z konspiracyjnym środowiskiem „Jędrusiów” skupionych wokół por. Władysława Jasińskiego. Na początku 1941 r. został zaprzysiężony jako kapelan Związku Walki Zbrojnej. Po wkroczeniu wojsk sowieckich kontynuował działalność konspiracyjną. Przez cały czas był inwigilowany przez UB i w maju 1946 r. został aresztowany. To właśnie wtedy popisał się brawurową akcją. Podczas aresztowania poprosił funkcjonariuszy UB, aby pozwolili mu zamknąć kościół. Przy zamykaniu świątyni udało mu się tak ich wymanewrować, że zamknął ich w środku, a sam uciekł. Wyemigrował do Szwecji i do Kanady. Zmarł w Arizonie w 1973 r. Zgodnie z testamentem jego zwłoki zostały przewiezione do Polski w 1974 r. i pochowane na cmentarzu w rodzinnym Pniowie.