Przez jednych wielbiony, przez innych określany nieco lekceważąco „gorszym Malczewskim”.
Tymczasem jakby na przekór tym sądom na aukcjach jego obrazy osiągają wysokie ceny, znajdując wielu nabywców. W czym tkwi tajemnica prac Wlastimila Hofmana, że nie można obojętnie przejść obok nich?
Odpowiedź na to pytanie można od dzisiaj znaleźć w zamku Tarnowskich w Dzikowie, siedzibie Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, które przygotowało na wakacyjny czas duchową ucztę dla zwiedzających. Przez najbliższe dwa miesiące prezentowanych będzie 40 olejnych obrazów pochodzących głównie ze zbiorów Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze, wzbogaconych o parę eksponatów z kolekcji prywatnych.
- Po wielu latach Hofman dorównuje popularnością swemu mistrzowi. Ciekawostką jest fakt, iż na przestrzeni ostatnich czterech lat w polskich domach aukcyjnych sprzedano bardzo wiele jego prac, nierzadko za pokaźne sumy. Niewątpliwie artysta należy do elity polskich malarzy. Ponadto warto wspomnieć, iż Dzików dla Hofmana nie był całkiem obcym miejscem. Znał się bowiem i przyjaźnił z naszym Marianem Ruzamskim. Zachowała się nawet ich korespondencja. Razem w latach przedwojennych wystawiali swoje prace w warszawskiej Zachęcie. Dzisiaj również ich obrazy zawisły obok siebie, ponieważ wystawa sąsiaduje z salonikiem Ruzamskiego - mówi Tadeusz Zych, dyrektor MHMT. - Pewnym smaczkiem na naszej wystawie jest obraz przedstawiający ojca Maksymiliana Kolbe, który znalazł się na niej dzięki panu Dominikowi Komadzie, kierownikowi tarnobrzeskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Poinformował, że na plebanii w Gawłuszowicach znajduje się portret o. Kolbe autorstwa Hofmana. Zupełnym zaskoczeniem było dla nas odkrycie szkicu konia przysłoniętego na odwrocie obrazu. Dzisiaj jest możliwość zobaczenia i lica, i tyłu płótna.
Licznie prezentowane są autoportrety Marta Woynarowska /Foto Gość
Na ekspozycji prezentowane są dzieła z różnych okresów twórczości malarza - od wczesnych z początku XX wieku - "Autoportretu", "Mojej Mamy", poprzez dwudziestolecie międzywojenne - np. "Pod lipą", "Anioła z tulipanem", po ostatnie lata pracy - "Autoportret z czaszką" i "Robotnika". Są także prace powstałe w okresie wojennej tułaczki, w tym podczas pobytu w Turcji, jak "Wnętrze świątyni Hagia Sophia w Stambule" z 1940 r. Na wystawie można zobaczyć przykłady prac reprezentatywnych dla tematyki interesującej artystę. Są zatem portrety, autoportrety, pejzaże i pełne liryzmu sceny religijne oraz symboliczno-fantastyczne, przywodzące na myśl przedstawienia Jacka Malczewskiego. Należy jednak zaznaczyć, iż po głębszej analizie, tak podkreślane podobieństwo prac Hofmana do dzieł mistrza, okazuje się być powierzchowne. Sprowadza się bowiem, jak zauważyła Elżbieta Wolniewicz-Mierzwińska, do sięgnięcia po pewne motywy przedstawieniowe "zestrojone w podobne układy kompozycyjne". Obaj hołdowali jednak i czerpali z odmiennych tradycji - Malczewski z antyku i renesansu, Hofman zaś z gotyku i ludowości, zwłaszcza prostych rzeźb ludowych.