Siedem lat temu przyszła wielka woda na Wiśle, która zalała kilka tysięcy gospodarstw w okolicach Sandomierza.
Nie zabrakło pomocnych dłoni
Wraz z falą powodzi ruszyła także fala ratunku i pomocy. Przybywali strażacy, wolontariusze i dary materialne, w tym z Anglii, Szwajcarii i USA. Najpierw troszczono się o pomoc doraźną dla powodzian, czyli o zakwaterowanie w miejscach ewakuacji, zabezpieczenie w ubrania, środki czystości i codzienne posiłki. Kuchnia w ośrodku Caritas pracowała non-stop, organizując posiłki nie tylko dla tych, którzy mieszkali w budynkach Caritas, ale także dla wielu innych, którzy zamieszkali w innych miejscach czy też u swoich bliskich. Zapewniano wyżywienie dla całej rzeszy wolontariuszy, którzy przybywali z pomocą dla powodzian.
Obraz zniszczeń Archiwum redakcji GN Jednak po kilkunastu dniach przyszła kolejna fala dużej wody, która zalewała dalsze tereny.
Zniszczenia w rolnictwie Archiwum redakcji GN Druga fala powodzi dotknęła najbardziej mieszkańców podsandomierskiej gminy Dwikozy. Miasto tuneli, jak nazywane są przywiślane miejscowości w okolicy Dwikóz, w ciągu kilku godzin znalazły się wtedy pod wodą. Uprawy pomidorów, ogórków, kalafiorów i sałaty popłynęły z powodziową falą. Tutejsi ogrodnicy zostali nie tylko bez domów, ale także stracili swoje warsztaty pracy, czyli uprawy pod osłonami.
Wraz z falami powodziowymi ruszyły fale pomocy.
Woda zalała całe domu i miejscowości Archiwum redakcji GN Diecezjalna Caritas po zapewnieniu pierwszej fali pomocy rozpoczęła planowanie pomocy długofalowej. Jednym z kierunków była pomoc rolnikom w zakupie materiału siewnego, drugim kierunkiem była pomoc młodzieży szkolnej i studentom w dofinansowaniu wydatków związanych z nauką. Na ten cel diecezjalna Caritas wydała 2,5 mln. złotych.