Od ponad dwóch lat ks. Andrzej Nowakowski przemierza zambijski busz, niosąc Ewangelię.
- Kolor zambijskiej Afryki zmienia się i zależy od tego czy mamy porę deszczową czy też suchą. Raz jest to świat tysiąca kolorów, by za chwilę zamienić się w szary i ceglany kolor pyłu wznoszącego się nad wyschniętą ziemią – opowiada misjonarz.
Jego powołanie misyjne rodziło się już podczas studiów w sandomierskim seminarium. Jak opowiada, podczas spotkań z misjonarzami pojawiała się myśl: a może misje? Jak dodaje była to jeszcze wtedy daleka idea. – Tak naprawdę o wyjeździe na misje zacząłem myśleć podczas pracy na pierwszej parafii. Moim marzeniem była od zawsze Afryka, praca z ludźmi zamieszkującymi rozległe tereny buszu afrykańskiego. I muszę powiedzieć, że marzenia się spełniają, bo właśnie w taki miejscu pracuję. Dwa i pół roku temu objąłem misję Chilumba, której tworzenie kilka lat temu rozpoczął śp. ks. Jan Krzysztoń pochodzący z Godziszowa w naszej diecezji – opowiada Andrzej Nowakowski.
Jak opowiada, pierwsze wrażenie, jakie na nim zrobiła Afryka, było takie jakby zrobił duży krok cywilizacyjny w tył. – Z lotniska ks. Grzegorz Zbroszczyk, i na jego misję jechaliśmy około 60 km. po polnych drogach, w kurzu i niesamowitym upale. Wtedy zrozumiałem, co to Afryka. Z czasem przywykłem i dziś dla mnie to już codzienność – dodaje.
Ewangelia w kilku językach
Posługa sakramentalna na misjach w Zambii Archiwum misjonarza Pierwszym zadaniem misjonarza jest głoszenie Ewangelii, niesienie Słowa Bożego tam, gdzie jest jego największa potrzeba. – Tutaj głód Ewangelii jest wszędzie. Niesienie tego Słowa nie jest łatwe, bo najpierw potrzeba poznać, choć odrobinę język ludzi, do których się głosi. Teren mojej parafii zamieszkują trzy plemiona: Bemba, Tonga i Lunda. Bemba zajmują się łowieniem ryb, Lunda to fachowcy od uprawy ziemi, zaś Tonga zajmują się hodowlą bydła. Każde z tych plemion ma swój własny język, choć są zbliżone do siebie. Językiem bardzo popularnym jest Cimemba i nim można się porozumieć, choć oficjalnym językiem Zambii jest angielski. Trudnością jest to, że nauka lokalnych języków najczęściej odbywa się werbalnie, choć moją swoje księgi liturgiczne, a nawet wydawana jest prasa katolicka w tych językach – opowiada ks. Andrzej.