Kto nie zna bajki o chorym kotku, co leżał w łóżeczku? Ale kto wie, kto ją napisał?
Choć w domu państwa Jachowiczów nie przelewało się (ożenił się po raz drugi z Antoniną Ośniałowską, z którą doczekał się dwóch synów, na wychowaniu miał ponadto czwórkę dzieci po zmarłej szwagierce), część dochodów z publikacji książek i artykułów przeznaczał na działalność ochronki oraz towarzystw dobroczynnych.
Hołdy za życia
O szacunku i uznaniu dla Jachowicza jako pedagoga może świadczyć choćby fakt, iż na wychowawcę dla swego syna poprosił go sam Zygmunt Krasiński.
- Dom Jachowiczów był również swego rodzaju salonem, gdzie odbywały się intelektualne biesiady, nie mające nic wspólnego ze słynnymi salonami prowadzonymi przez arystokrację, czy bogatą szlachtę - mówi Aleksandra Janas. - Nie było ich stać na wystawne danie, niejednokrotnie pani domu serwowała tylko herbatę. Ale goście i tak dopisywali. A bywały tu znakomite osobistości, w tym Narcyza Żmichowska, a także obie siostry Fryderyka Chopina - Ludwika Jędrzejewiczowa oraz Justyna Izabela Barcińska, które były mocno zaangażowane w działalność Towarzystwa Dobroczynności.
Z okazji 61. urodzin przyjaciele podarowali Jachowiczowi niezwykły prezent - trzytomowe wydanie „Wieńca”, na który złożyły się prace „pierwszych kraju Autorów oraz licznych innych jego przyjaciół i wielbicieli”.
Do inicjatorów napłynęły tysiące prac z trzech zaborów, a ich autorami byli zarówno dorośli, jak i dzieci, osoby wywodzące się ze wszystkich warstw społecznych, których łączyło uwielbienie dla talentu i działalności Jachowicza.
- W listopadzie 1857 r. Towarzystwo Naukowe Krakowskie, dla uhonorowania jego zasług i twórczości, nadało Jachowiczowi dyplom uznania. Były to jednak już ostatnie pochwały i wyrazy wdzięczności - przyznaje biografka pisarza rodem z Dzikowa. - Wyczerpany pracą, schorowany, zmarł w szczególny dzień - w Wigilię Bożego Narodzenia 1857 r. Został pochowany na Powązkach, a na jego mogile stanął pomnik ufundowany przez społeczeństwo, na którym widnieje wiele mówiący napis: „Stanisławowi Jachowiczowi - Opiekunowi Sierot - Rodacy. Jego rodziną był kraj cały. Jego dziećmi wszystkie dzieci polskie. Jego dobrem było dobro braci biedniejszej. On się uszczęśliwiał sercem drugich”.
Po przekroczeniu progu śmierci mógł śmiało powiedzieć swemu ojcu, z którym spotkał się w niebieskim domu, że jego testamentowi był wierny przez całe życie. - Szkoda, że dzisiaj postać Jachowicza jest zapominana - wzdycha Aleksandra Janas.
"Chory kotek" z Oddziału dla Dzieci MBP jest niemal zaczytany Marta Woynarowska /Gość Foto Ale nadzieją napawa fakt, że jego bajki są wciąż chętnie czytane przez dzieci o czym zapewniają pracownice tarnobrzeskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej im. dr. Michała Marczaka.
- Są w ciągłym obiegu i należą do najchętniej wypożyczanych książeczek dla najmłodszych - zapewnia bibliotekarka z Oddziału dla Dzieci MBP.
Zatem swoista nagonka na twórczość Jachowicza, jaka została rozpętana przed kilku laty przez grupkę pedagogów, upatrujących w nich obrazów przemocy, poniżania i nieaktualnego, anachronicznego moralizatorstwa, nie odniosła spodziewanego przez nich efektu. I pan kotek nadal jest chory i leży w łóżeczku, nawet ten z reklamy jednego z leków.