Umarł zamknięty razem z bezcennymi księgami, archiwaliami, broniąc je do ostatniego tchnienia.
„Wybuch wojny i szybki marsz wojsk najezdniczych nie pozwolił na przemyślane i z góry dyskretnie przygotowane zabezpieczenie dzieł i rękopisów, ogromnie poszukiwanych przez uczonych niemieckich – pisał 12 października 1945 r. w memoriale do władz powiatowych Marczak. […] W najwyższym pośpiechu, pod osłoną nocy i z uczestnictwem tylko paru najzaufańszych osób, w nieobecności bibliotekarza, zamurowano po dyletancku najcenniejsze na oko druki i rękopisy, zaś cymelia (np. autograf Mickiewicza „Pana Tadeusza”) wywieziono do Ossolineum we Lwowie.”
Nad częścią, pozostałą na miejscu, ukrytą przed okupantem, czuwał Michał Marczak, przyjeżdżając na kilka letnich tygodni w kolejnych okupacyjnych latach. „Niestety, schowek okazał się fatalny, jak to się okazało w r. 1942 przy skontrolowaniu, dokonanym znów z zachowaniem najściślejszej tajemnicy ze względu na obecność w zamku sztabu marszałka Reichenau’a. Mianowicie do kryjówki dostała się woda i przeważną część ukrytych zbiorów zalała. Z ogromną obawą i wśród niemałych trudności przeprowadzono w lecie owego roku przesuszanie druków, manuskryptów i archiwaliów z setkami pergaminów. Ponieważ równocześnie władze okupacyjne przy General-Gubernatorze (prof. dr Raudt) wywierały nacisk na żonę właściciela zbiorów w kierunku ujawnienia miejsca wywiezienia, […] dla zmylenia poszukiwań niemieckich zaryzykowano oświadczenie, że najważniejsze rękopisy i archiwalia wysłane zostały autem hr. Potockiego (który poległ) i to prawdopodobnie w drodze do Lwowa uległo jakiemuś nieszczęśliwemu wypadkowi. W razie zdemaskowania tego wybiegu groziła żonie właściciela najsurowsza kara […]. Przesuszone księgi i rękopisy ponownie trafiły do zamkowych piwnic, gdzie zostały zamurowane. Niestety i tym razem woda zrobiła swoje.
Statuty Kazimierza Wielkiego w "Kodeksie dzikowskim" spisane są w języku polskim Marta Woynarowska /Foto Gość
W nowej rzeczywistości
Kiedy w lipcu 1944 r. Michał Marczak przyjechał, by jak zwykle zająć się biblioteką i archiwum, nie przypuszczał, że przyjdzie mu tu spędzić ostatnich kilkanaście miesięcy życia. Wobec nadciągającego frontu i przygotowań Niemców do ewakuacji, zdecydowano się na ponowne wyciągnięcie ukrytych zbiorów. Niestety stan ich okazał się fatalny, a w niektórych przypadkach wręcz beznadziejny. Ok. 40 procent rękopisów i druków zamokło.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej i przymusowym opuszczeniu Dzikowa przez Różę Tarnowską z dziećmi, powstał problem zabezpieczenia pozostałych w zamku zbiorów. Kustoszem biblioteki, archiwum oraz muzealiów na wniosek starosty Leonarda Madeja został mianowany Michał Marczak, który zajął się nie tylko ochroną zbiorów przed grabieżą, ale także ratowaniem uszkodzonych w skrytce ksiąg i rękopisów.
Ochrona zbiorów nie była łatwa. Sprzeczne czasami zarządzenia nowych, komunistycznych władz, fatalny stan schowanych na czas wojny ksiąg oraz zamieszkiwanie zamku przez różne osoby, wprowadzenie doń szkoły rolniczej utrudniały Marczakowi jego zadania. Kilkakrotnie monitował w tej sprawie u władz. Ostatnie tygodnie spędził w pomieszczeniu zamknięty wraz z księgami oraz bezcennymi muzealiami. Warunki w jakich przebywał były skrajnie niedogodne. Zimę z 1944 na 1945 r. oraz jesień 1945 r. spędził w niemal lodowatych temperaturach. Do ogrzewania pomieszczenia, w którym zgromadził księgozbiór i w którym mieszkał miał tylko żelazny piecyk. Za opał służyły mu zdobywane trociny. Najwyższa temperatura, jaką uzyskiwał, sięgała zaledwie 12 stopni i utrzymywała się przez zalewie kilka godzin. Brakowało mi także jedzenia, o które starali się dbać jego miejscowi przyjaciele. Mimo tak trudnych warunków, odmówił prośbom żony na wyjazd z Dzikowa. „Umarł na swoim posterunku broniąc przed zupełnym zniszczeniem pomarnowane, niewłaściwie przechowywane umiłowane bezcenne akta i starodruki” – tym zdaniem zamknęła Maria Marczakowa wspomniane oświadczenie.
W 1946 r. do Biblioteki Jagiellońskiej trafiła pierwsza część ocalonego przez Michała Marczaka księgozbioru, w którym były „Kronika polska” mistrza Wincentego oraz „Kodeks dzikowski”.