Przez kilkanaście dni młodzi ludzie spędzają wspólnie czas odpoczywając w pięknych miejscach, ale także modlą się, czytają i rozważają Pismo św. i co najważniejsze, formują swoje wnętrze.
Jak u mamy, czyli szkoła życia
Oaza to wychowanie do wspólnoty, do bycia razem, jak w rodzinie. Tutaj każdy ma określone zadania, funkcje i jest za coś odpowiedzialny. Mimo, że jeszcze dość wcześnie i większość śpi, w kuchni już ruch. Trzeba przygotować śniadanie a potem obiad. To zadanie grupy gospodarczej. Trzeba pokroić chleb, wędlinę ułożyć na talerz, zagotować parówki no i wystawić najbardziej popularny dżem oazowy, bez niego nie byłoby śniadania. Gospodarczy muszą wyrobić się przed modlitwami.
W kaplicy poranny śpiew, tak na przebudzenie tych, co jeszcze drzemią. Potem wspólna Jutrznia i chwila na osobistą modlitwę. – Wielu wydaje się, że to takie nudne i jednostajne. Codzienny rytm oazy pomaga potem złapać dyscyplinę w ciągu roku i tak zaplanować dzień, aby na wszystko starczyło czasu – opowiada Edyta Markowicz.
Przy stole gwar. Kolejne kromki znikają z koszyka. Truskawkowy dżem znów jest hitem i smakuje jak nigdzie indziej. Po śniadaniu animatorzy wyznaczają kolejne zadania i losuje się „głośnego przyjaciela”. - Codziennie rano losujemy osobę, która staje się „głośnym przyjacielem”, czyli osobą, z którą spędzamy danego dnia dużo czasu. Razem siedzimy na posiłkach, idziemy na spacer. Poznajmy siebie nawzajem to pomaga potem w nawiązywaniu przyjaźni i znajomości i nie pozwala nam być samotną wyspą – z uśmiechem tłumaczy Klaudia Kawecka Zawichost, uczestniczka oazy w Olchowej.
Słychać strojenie gitar, ktoś do dużej sali wnosi bębenki, to znak, że czas na wspólny śpiew i „szkołę liturgii”, to wszystko ma przygotować do Mszy św., która zawsze jest w centrum każdego dnia. – Nie wszystko na oazie przychodzi łatwo. Ja mam problemy z Namiotem spotkania, ale za to bardzo lubię wspólny śpiew. Nie wiem jak to inni znoszą, bo podobno zamiast śpiewać to beczę, ale wyznaję zasadę, że kto fałszuje ten dwa razy lepiej się modli – przyznaje Grzegorz Buczek wchodząc na wspólny śpiew. Tak naprawdę śpiew, to czas wspólnej zabawy, bo prawie wszyscy w rytm muzyki klaszczą a nawet podskakują. Większość oazowych piosenek połączona jest z gestami, które pomagają wyrazić radość ze wspólnego wychwalania Boga.
Tymczasem w kuchni pełną parą idą przygotowania do obiadu. – U nas ziemniaki obierają chłopcy. Sami wybrali tę posługę i idzie im naprawdę nieźle. To takie przygotowanie do domowych zadań – z uśmiechem wyjaśnia Iwona Hebda, animatorka w Olchowej.