W salach ekspozycyjnych Muzeum Zamkowego w Sandomierzu otwarto wystawę monograficzną, poświęconą jednemu z najważniejszych twórców sztuki performance - Zbigniewowi Warpechowskiemu. To pierwsza w historii tej instytucji - także pod wcześniejszą nazwą Muzeum Okręgowego - monograficzna wystawa poświęcona temu artyście, a zarazem świadomy powrót do wątku sztuki współczesnej, który był obecny w muzeum zwłaszcza w latach 90. XX w. i na początku XXI wieku.
Ekspozycja "ZBY/WAR mistrz Warpechowski" to nie tylko przegląd dorobku - to próba uchwycenia artystycznej tożsamości twórcy, dla którego sztuka nigdy nie była środkiem wyrazu, lecz samym sposobem istnienia. Składające się na wystawę 119 obiektów - od dokumentacji performance'ów i instalacji, przez malarstwo, rzeźby, fotografie, po archiwalia i poezję - tworzy wielowymiarową opowieść o artyście, który każdy gest traktował jako akt myślowy. Jak zauważyła współkuratorka Anna Jeznach, w jego działaniach nie chodzi o efekt, ale o obecność - każda akcja to myśl ucieleśniona, emocja przeżyta w czasie rzeczywistym, pytanie zadane światu. - Choć performances Warpechowskiego bywają spektakularne, jak przebijanie dłoni gwoździem, to nie dramatyzm przyciąga uwagę najbardziej, lecz momenty skupienia przed akcją. Cisza staje się przestrzenią naszych myśli, emocji i obecności - podkreśliła.
Performer i filozof
Zbigniew Warpechowski urodził się w 1938 r. na Wołyniu. W 1962 r. rozpoczął działalność artystyczną od malarstwa, a już w latach 70. wszedł w obszar performance'u, stając się jednym z jego pionierów. Należał do Grupy Krakowskiej, współtworzył międzynarodową formację Black Market International, a jego działania były prezentowane w ponad 20 krajach. W Sandomierzu mieszka od lat i choć nie pochodzi z tego miasta, wpisał się trwale w jego kulturowy krajobraz.
"Mistyk, radykał, tradycjonalista, filozof, artysta absolutny, outsider, klasyk" - tak Z. Warpechowskiego charakteryzuje Kinga Kędziora, kuratorka wystawy. - W mojej opinii to jedna z najbardziej indywidualnych postaci współczesnej sztuki. Sam siebie nazywa konserwatystą awangardowym i trudno o bardziej trafne określenie tej pełnej napięć i paradoksów osobowości - zaznacza.
K. Kędziora podkreśla, że Z. Warpechowski nigdy nie traktował sztuki jako zawodu czy funkcji estetycznej. - Dla niego sztuka nie jest jedynie narzędziem do poszukiwania prawdy - ona sama jest prawdą, sposobem bycia, myślenia i reagowania. Od nicości po Boga - wszystkie te wątki są obecne w jego twórczości z pełną świadomością egzystencjalnej stawki, jaką niesie każde artystyczne działanie - podkreśliła.
Zdaniem kuratorek, to właśnie duchowa intensywność - nie tyle deklarowana, co przeżywana - czyni Warpechowskiego artystą osobnym. Nie komentuje on rzeczywistości z dystansu, lecz pozwala, by przez jego ciało i myśl przeszły pytania fundamentalne: o sens, obecność, wolność, przemijanie. Jego działania nie próbują przekonać widza do określonej wizji świata - raczej konfrontują go z tym, co niewygodne, niedopowiedziane, wewnętrznie sprzeczne.
Trzy przestrzenie - trzy akcenty
Wystawa została rozplanowana w trzech salach i podzielona według klucza tematycznego, który nie tylko porządkuje dzieła, lecz także prowadzi widza przez obszary istotne dla myślenia Z. Warpechowskiego. Pierwsza sala koncentruje się wokół idei nicości - pojęcia, które artysta eksploruje od dekad. Znajdują się tu m.in. słynne prace "Talerzowanie", "Dialog z rybą" czy "Dialog ze śmiercią". Zgodnie z relacją artysty, to właśnie niesprzedane talerze z napisem "nothing" po performance w Edynburgu w 1972 r. stały się impulsem do dalszych rozważań nad pustką jako kategorią twórczą.
Druga sala skupia się na wymiarze duchowym i religijnym. Z. Warpechowski, określający siebie jako konserwatystę i ortodoksa w wierze, wielokrotnie odwoływał się do motywów biblijnych i doświadczenia Boga. Instalacje, cytaty poetyckie i archiwalia zestawione są tu w sposób, który skłania do refleksji nad obecnością sacrum w sztuce współczesnej. Wśród eksponowanych prac znajdują się m.in. "Róg pamięci" oraz "Krzyż pokutny" wypożyczony z klasztoru dominikanów w Sandomierzu.
Trzecia część wystawy poświęcona jest cielesności i formie - fizycznemu wymiarowi performance'u, ale też duchowej intensywności. Jednym z najmocniejszych punktów jest dokumentacja performance’u, w którym Natalia LL wybija na plecach Z. Warpechowskiego czerwony kwadrat - odniesienie do Malewicza, ale też gest o wymiarze symbolicznej przemocy i oczyszczenia. Kuratorki zadbały o to, by ekspozycja nie była tylko dokumentacją - dzięki obecności obrazów, rzeźb i tekstów, możliwe jest głębsze wejście w świat artysty. - Zależało nam, by to, co ulotne - performance - zestawić z tym, co trwałe i materialne. Dzięki temu widz może doświadczyć pełni jego sztuki - mówiła K. Kędziora.
Sztuka osadzona i uniwersalna
Wystawa powstała w ścisłej współpracy z artystą. Prezentowane obiekty pochodzą nie tylko z jego archiwum, ale także z instytucji takich, jak Muzeum Narodowe w Warszawie, Zachęta, Muzeum Sztuki w Łodzi, CSW Zamek Ujazdowski, Cricoteka oraz z kolekcji prywatnych. Szczególną wymowę ma praca "Skok" - fotograficzna dokumentacja performance'u zrealizowanego na dachu domu artysty przy ul. Miłej w Sandomierzu. - To przerwanie, które jest widoczne na zdjęciu, jest celowe - zaznaczyła K. Kędziora, podkreślając, że dzieło to symbolicznie łączy miejsce życia artysty z historią jego działań.
Wystawie towarzyszy bogato ilustrowany katalog zawierający teksty m.in. Zbigniewa Warpechowskiego, Andy Rottenberg, Łukasza Rondudy, Kingi Kędziory i Anny Jeznach. Publikacja ta stanowi nie tylko dokumentację ekspozycji, lecz także samodzielną refleksję nad dorobkiem artysty. Jak zaznaczył dyrektor Mikołaj Getka-Kenig, to książka, która tłumaczy w bardziej pogłębiony sposób trudne wątki w twórczości Warpechowskiego czy w ogóle w sztuce współczesnej.
W stronę dialogu
Wystawie towarzyszyć będą także wydarzenia specjalne: spotkania z artystą, projekcja filmu "Performer" oraz rozmowy z twórcami młodszego pokolenia, którzy czerpią inspirację z jego dorobku. Muzeum Zamkowe w Sandomierzu zapowiada, że będzie to okazja nie tylko do rozmowy o performansie jako formie wyrazu, ale też o tym, jak można dziś mówić o prawdzie w sztuce i jak sztuka może stawać się formą obecności, również poza galerią.
Wystawa "ZBY/WAR mistrz Warpechowski" potrwa do końca września. To nie tylko ukłon w stronę jednego z najważniejszych polskich artystów współczesnych, ale także wyraz gotowości Muzeum Zamkowego do włączania sztuki współczesnej w przestrzeń historycznego dziedzictwa. Jak podkreślił dyrektor Getka-Kenig, "to naturalne, że instytucje takie jak nasze - na co dzień związane z historią, archeologią czy sztuką dawną - szukają dziś dialogu z teraźniejszością". W jego opinii wystawa Z. Warpechowskiego nie jest epizodem, lecz świadomym powrotem do wątku sztuki współczesnej, który był już obecny w działalności muzeum, zwłaszcza w latach 90., i stanowi kontynuację idei ukazywania lokalnego dziedzictwa w szerokim, ponadregionalnym kontekście. - To nie tylko prezentacja artysty związanego z miastem, ale wyraz przekonania, że historia kultury nie kończy się na wieku XIX - zaznaczył.