W Stalowej Woli odbyła się Kafejka Historyczna. Tym razem była poświęcona zbliżającej się kolejnej rocznicy ogłoszenia stanu wojennego.
- Kafejka Historyczna to miejsce, w którym przy kawie i ciastku można porozmawiać, a często odkryć lokalną historię na tle wydarzeń w Polsce. Można też poznać ważne miejsca, a także ludzi tworzących karty historii Stalowej Woli i okolic - wyjaśniała Anna Garbacz z Fundacji Stalovianum, współtworząca Kafejkę Historyczną w Stalowej Woli.
Tadeusz Piecyk wyjechał na Śląsk w 1975 roku do szkoły górniczej. Po jej ukończeniu w 1978 roku, znalazł pracę w Kopalni „Wujek”. Dzień 16 grudnia 1981 roku, dzień jej pacyfikacji, pamięta do dziś. Został ranny w pośladek. Kula wystrzelona przez zomowca przeszła na drugą stronę, o mały włos nie uszkodziła aorty.
- Dzień zaczął się Mszą św., o którą poprosili górnicy. Około 9.00 rano zjawili się przedstawiciele wojska, milicji oraz kierownictwa kopalni. Chcieli, byśmy zakończyli strajk. Na to się nie zgodziliśmy, dodając, że jeżeli wejdzie wojsko, nie będziemy stawiać oporu, w przypadku milicji zaś - tak. Wkrótce dwa czołgi zrobiły wyłom w ogrodzeniu. Za nimi weszli zomowcy. Doszło do starcia. Bali się nas, bo byliśmy uzbrojeni w różne narzędzia górnicze. Próbowali kilkanaście razy, aż w końcu padły w naszym kierunku strzały. Kilku z nas zostało rannych, w tym mój kolega Krzysiu Giza z Tarnogrodu. Koledzy zanieśli go na punkt opatrunkowy. Wkrótce i ja tam trafiłem. Było tam dużo górników postrzelonych czy zagazowanych. Wszędzie pełno krwi. Długo czekaliśmy na transport do szpitala, bo milicja blokowała wjazd karetek - wspominał pan Tadeusz.
Tadeusz Piecyk wyszedł ze szpitala pod koniec grudnia 1981 roku. Wrócił do rodzinnej miejscowości. Wiele razy był przesłuchiwany przez milicję. Po pół roku ponownie rozpoczął pracę w kopalni. Przepracował tam do emerytury.