Cztery wieki kamedulskiego eremu w Rytwianach to okazja do refleksji nad historią tego miejsca oraz jego wpływem na duchowość i życie społeczne regionu.
Fundatorami klasztoru byli: wojewoda lubelski Gabriel Tęczyński i jego brat, wojewoda krakowski Jan Tęczyński. Proces fundacji rozpoczął się w 1617 r. Pierwsi eremici kameduli zostali sprowadzeni do Rytwian z Bielan koło Krakowa. Celem fundacji nowej placówki było stworzenie miejsca odosobnienia, gdzie mnisi mogliby w spokoju oddawać się modlitwie, a także otaczać duchową opieką fundatorów, ich rodziny i spadkobierców, okoliczną ludność, pielgrzymów pukających do furty eremu. Tęczyńscy ufundowali klasztor oraz kościół, który z czasem stał się jednym z ważniejszych punktów na religijnej mapie Polski.
Ks. Tomasz Moskal, autor badań nad historią eremu, przypomina, że powstanie klasztoru miało głęboki wymiar duchowy. – Fundacja Tęczyńskiego była świadectwem nie tylko jego pobożności, ale także wielkiego zaangażowania w życie religijne regionu. Kameduli, żyjący według reguły św. Romualda, przynieśli ze sobą model życia, który opierał się na skrajnej ascezie i ciszy – elementach, które od wieków przyciągały ludzi spragnionych duchowej odnowy – podkreśla.
Obraz na stallach w chórze zakonnym. Archiwum prywatneOkres świetności i czas zaborów
Po sprowadzeniu kamedułów erem szybko stał się miejscem kultu i duchowego wsparcia dla lokalnej ludności oraz polskich elit. Klasztor cieszył się wsparciem fundatorów oraz ich następców, co umożliwiło jego rozwój. W ciągu kolejnych lat erem zyskał wiele darowizn, które pozwoliły na jego rozbudowę oraz zabezpieczenie jego funkcjonowania na kolejne stulecia.
Z czasem jednak klasztor musiał stawić czoła różnym trudnościom. W XVIII wieku zakonnicy mierzyli się z wydarzeniami, które dotykały wówczas Rzecząpospolitą: wojny, zabory. Na początku XIX w. stanęli wobec antykościelnej polityki rządów państw zaborczych. Pierwsza fala kasat klasztorów w Królestwie Polskim dotknęła także Rytwiany. – Dekret kasacyjny z 1819 roku wpłynął na sytuację rytwiańskiego klasztoru negatywnie, ale mimo likwidacji wielu innych wspólnot zakonnych kameduli w Rytwianach pozostali na miejscu. Było to możliwe z powodu odległości klasztoru od ważnych ośrodków administracyjnych oraz ubóstwa, które sprawiło, że budynki nie nadawały się do wykorzystania przez władze zaborcze – zaznacza ks. Moskal.
Tak więc, pomimo wprowadzenia dekretu kasacyjnego, zakonnicy pozostali w klasztorze aż do 1825 roku, kiedy ostatnich mnichów przeniesiono do klasztoru na Bielanach pod Warszawą. Po opuszczeniu eremu przez zakonników jego budynki przeszły pod zarząd świecki. Znaczną część dóbr klasztornych przejęły władze państwowe, jednak same budynki pozostały w stosunkowo złym stanie. W latach 1860-1864 klasztor stał się na krótko miejscem pobytu zakonników reformatów, ale po wybuchu powstania styczniowego w 1863 roku, i w wyniku późniejszych represji, również oni zostali zmuszeni do wyjazdu z eremu.
Od tego momentu klasztor pozostał opuszczony, a losy budynków i kościoła były niepewne. Próby ich przekształcenia w instytucje świeckie, w tym plany utworzenia szkoły agronomicznej, zakończyły się niepowodzeniem. Przez wiele lat kościół był zarządzany przez okolicznych księży, którzy sporadycznie odprawiali tam nabożeństwa, jednak brak stałej wspólnoty zakonnej utrudniał systematyczną działalność duszpasterską.
Reaktywacja kamedułów i ostateczne opuszczenie klasztoru
Dopiero w latach 20. XX wieku pojawiła się nadzieja na powrót kamedułów do Rytwian. Biskup Marian Ryx zaprosił zakonników z krakowskich Bielan do ponownego objęcia klasztoru. Po stuletniej nieobecności w 1925 roku mnisi powrócili do Rytwian, a ich powrót był uroczyście celebrowany przez miejscową ludność. Niestety, po roku wyjechali.
– To był dla mieszkańców ogromny cios. Kameduli wrócili na krótko, a potem musieli opuścić Rytwiany. Nie było możliwości pogodzenia surowej reguły zakonnej i eremickiego stylu życia z obowiązkami duszpasterskimi – wyjaśnia ks. Tomasz Moskal.
Wnętrze kościoła pw. Zwiastowania NMP. Archiwum prywatneParafia w Rytwianach
Pomimo kolejnych prób reaktywacji klasztoru losy budynków poklasztornych były trudne. W 1935 roku, po wielu dyskusjach bp Włodzimierz Jasiński podjął decyzję o ustanowieniu parafii w Rytwianach, a kościół pokamedulski został kościołem parafialnym.
W latach 90. XX wieku z inicjatywy bp.Wacława Świerzawskiego rozpoczęto budowę nowego kościoła parafialnego na osiedlu Rytwiany, który został ukończony w 2002 roku. Tego samego roku świątynia pokamedulska stała się rektoratem, co symbolicznie zamknęło jeden z najdłuższych i najbardziej burzliwych rozdziałów w historii tego miejsca.
– Historia eremu w Rytwianach to nie tylko dzieje klasztoru, ale również ludzi, którzy przez wieki troszczyli się o to miejsce. Dziś, choć nie ma już tu kamedułów, duchowość i spokój tego miejsca nadal przyciągają wiernych i turystów. Erem stał się nie tylko miejscem modlitwy, ale również przestrzenią dla współczesnych rekolekcji i refleksji – mówi ks. Moskal.
Dziedzictwo eremu
Dziś Erem w Rytwianach, znany również jako Pustelnia Złotego Lasu, pełni rolę ośrodka rekolekcyjnego, gdzie każdy, kto poszukuje duchowego wyciszenia, może znaleźć ukojenie w murach dawnych kamedulskich cel. Bogata historia miejsca, pełna zwrotów akcji, przypomina o niezwykłej roli, jaką klasztory kontemplacyjne przez wieki odgrywały w duchowym życiu Polski. Erem w Rytwianach, mimo licznych prób jego zamknięcia i upadku, przetrwał, pozostając symbolem niezłomności wiary i duchowości w najtrudniejszych czasach.
– Każde miejsce ma swoją historię, a erem w Rytwianach to miejsce, które przetrwało dzięki duchowej sile jego mieszkańców. Kameduli pozostawili tu trwały ślad, który do dziś inspiruje w poszukiwania wewnętrznego spokoju i bliskości z Bogiem – podsumowuje ks. Tomasz Moskal.