Z parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu wyruszyła XXVII Pielgrzymka Biegowa na Jasną Górę.
Przed 47-osobową grupą pielgrzymów trzy dni biegu i ponad 200 km do pokonania, w nie zawsze sprzyjającej aurze.
Zanim wyruszyli na pielgrzymi szlak, polecili się Matce Bożej podczas Mszy św. pod przewodnictwem ks. Rafała Kusiaka, wikariusza serbinowskiej parafii, który w tym roku, pod nieobecność ks. Radosława Koterbskiego, przejął rolę opiekuna duchowego pątników.
Witając wszystkich pielgrzymów, w tym grupę, która przybiegła wczoraj z Rzeszowa, ks. prał. Jan Biedroń, proboszcz parafii pw. MBNP w Tarnobrzegu, zwrócił uwagę na sens i znaczenie pielgrzymowania.
- Niezależnie od tego, czy jest to pielgrzymka piesza, biegowa, czy rowerowa, czym ona jest? Można dać bardzo krótką odpowiedź - pielgrzymka to rekolekcje w drodze, naznaczone duchem modlitwy, duchem wspólnoty, ale także duchem wewnętrznej przemiany, która dotyczy konkretnego człowieka, biorącego udział w tym pielgrzymowaniu. Pielgrzymka zatem winna nosić znamiona religijne, wyraża bowiem różnorodne intencje: dziękczynne, błagalne, pokutne niesione przez pątników w sercu. Pielgrzymka odkrywa w nas także słabości, bo jako ludzie jesteśmy słabi, ułomni i poprzez pielgrzymowanie chcemy wynagrodzić Panu Bogu, Matce Bożej. Niechaj i tegoroczna pielgrzymka będzie naznaczona przemianą serca - powiedział ks. Jan Biedroń.
Ks. Jan Biedroń odprowadził biegaczy do granic miasta. Marta Woynarowska /Foto GośćPodkreślił trud, jaki niesie ze sobą pielgrzymowanie, ale trud powiązany z radością.
- W naszym kościele modlą się dziś z nami pielgrzymi, którzy udają się na Jasną Górę w dorocznej biegowej pielgrzymce. Na usta cisną się dwa słowa - trud i radość. Trud drogi niełatwej i radość, że jest się pielgrzymem do domu Matki, gdzie niesiecie najważniejsze, osobiste intencje, ale także te, które wam polecili wasi krewni i znajomi. Na tej pielgrzymce stanowić będziecie szczególną wspólnotę ducha, wspólnotę wiary i wspólnota radości. Te dwa słowa - trud i radość - w jakiejś mierze wyrażają sens całej naszej życiowej pielgrzymki, każdej i każdego z nas. Do Boga zmierza się pośród zmagań, a one wiele kosztują, zmagań, dlatego, że Pan Jezus powiedział: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!". Każdy z nas ma swój krzyż. Wyruszacie pośród trudu i zmagań, ale też z entuzjazmem, do Jej tronu, który od wieków wznosi się na Jasnej Górze, na świętej dla wszystkich Polaków Jasnej Górze.
Po odśpiewaniu pielgrzymkowego hymnu biegacze, odprowadzeni na rowerze przez ks. Jana Biedronia, udali się najpierw na cmentarz parafialny, by upamiętnić nieżyjących już uczestników rekolekcji w biegu, a następnie pobiegli do Chmielnika, gdzie zakończą pierwszy z trzech etapów szlaku na Jasną Górę. Pielgrzymka odbywa się w systemie sztafetowym z podziałem na cztery grupy w zależności od stopnia wytrenowania i kondycji.
Tradycyjne pamiątkowe zdjęcie na schodach kościoła pw. MBNP. Wśród żegnających pielgrzymów był prezydent Tarnobrzega. Marta Woynarowska /Foto Gość- Planujemy stanąć przed obliczem czarnej Madonny w poniedziałek w samo południe. Mamy nadzieję, że nic nie pokrzyżuje naszych planów i tak, jak przez wszystkie dotychczasowe pielgrzymki, o godzinie 12 oddamy cześć Matce Bożej. Nigdy nie zawiedliśmy Maryi, nawet w czasie pandemii, kiedy inne pielgrzymki rezygnowały, my pobiegliśmy - wyraził nadzieję Zenon Dziadura, prezes Klubu Biegacza Witar w Tarnobrzegu, organizatora pielgrzymki.
Zauważył, że tegoroczna edycja należy do jednej z najliczniejszych, co naturalnie cieszy organizatorów, bo oznacza, że mimo upływu 27 lat wciąż trwa i budzi coraz większe zainteresowanie, o czym świadczy zgłaszanie się kolejnych młodych pokoleń biegaczy. Nie brakuje również stałych uczestników, którzy mają w nogach wszystkie dotychczasowe pielgrzymki.
Wśród nowicjuszy, chociaż uprawiających bieganie od wielu, wielu lat, był w tym roku Adam Kawa z Klubu Biegacza Witar.
- Do Częstochowy biegnę pierwszy raz. Na udział w pielgrzymce namówił mnie prezes, czyli pan Zenon Dziadura, który powiedział: "Spróbuj!". Mam już swój wiek, ale niezmiennie lubię biegać, bo ruch to zdrowie, a powiedzenie mówi, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Treningi rozpisałem sobie na najbliższe 20 lat, a ile jeszcze będę mógł biegać, czas pokaże. Matkę Bożą chcę prosić o zdrowie dla rodziny i dobre wyniki w nauce mojego wnuka - zdradził swe intencje Adam Kawa.