Z parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu wyruszyła 30. Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę.
Pątnicy-rowerzyści rozpoczęli ją tradycyjnie od porannej Mszy św. pod przewodnictwem ks. prał. Jana Biedronia, proboszcza parafii na osiedlu Serbinów, z udziałem opiekuna duchowego pielgrzymki ks. Michała Wrony, pracującego obecnie w parafii pw. św. Floriana w Koprzywnicy.
Na zakończenie Eucharystii ks. Jan Biedroń podkreślił sens każdej pielgrzymki.
- To czas błogosławiony. Zapewne nigdy nie żałowaliście i nigdy nie będzie żałować trudu, niezależnie bowiem od pogody niesiecie w swoim sercu coś ważnego. Pątnik to ten utrudzony nie tylko życiem, nie tylko problemami, ale różnymi wydarzeniami wpisującymi się w jego serce, które pragnie otworzyć przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej, trzymającej i tulącej do siebie Jezusa Chrystusa. Pragnę wam życzyć, abyście po powrocie ze swego pielgrzymowania również umieli tak jak Maryja tulić drugiego człowieka do serca, czyli zawsze zauważać i tych najbardziej potrzebujących, i tych liczących na wasz uśmiech, rozmowę - mówił ks. Biedroń.
Przed udzieleniem błogosławieństwa pątnikom poświęcił wykonane ręcznie różańce, które otrzymały, jak od lat jest to przyjęte, osoby uczestniczące w pielgrzymce po raz pierwszy.
Po raz kolejny natomiast zdecydował się na kolarski trud Stanisław Bilski, najstarszy uczestnik, który bierze udział w rowerowej wyprawie do Czarnej Madonny od jej pierwszych edycji.
Stanisław Bilski jest najstarszym wiekiem i stażem uczestnikiem pielgrzymki rowerowej. Marta Woynarowska /Foto Gość- Nie pamiętam, ile to już razy jechałem na Jasną Górę, na pewno dużo. Uczestniczyłem też w rowerowych pielgrzymkach z Rzeszowa do Wilna, które odbywały się w pierwszych dniach lipca. Mimo wieku postanowiłem wsiąść na rower i udać się do Matki Bożej Częstochowskiej, mam nadzieję, że uda się i sił mi starczy, by dojechać - wyznał Stanisław Bilski.
Z kolei siódmy raz jedzie do Częstochowy pan Stanisław z Tarnobrzega.
- Po pierwszym wyjeździe zdecydowałem, że będą następne. Pielgrzymka to nie tylko modlitwa, podążanie ze swoimi intencjami, ale również wspaniała możliwość integracji, braterstwa, już nie mówiąc o poprawie kondycji fizycznej. Ma ona wiele zalet, ale zawsze najważniejsze jest przedstawienie Matce Bożej intencji swoich i tych powierzonych nam przez inne osoby. Są takie oczywiste, jak prośby o zdrowie, szczęście w rodzinie, błogosławieństwo dla najbliższych, ale także te ukryte w sercu, bardzo osobiste, których nie wyjawiamy publicznie, przedstawiając je tylko Maryi - mówił pan Stanisław, któremu, jak zresztą wszystkim pielgrzymom, dopisywał wyśmienity humor.
Niektórzy pątnicy jadą sami, ale nie brakuje zaprzyjaźnionych grup lub też rodzin. Razem z 11-letnim synem Jasiem, najmłodszym pielgrzymem, jedzie pani Ania z Krakowa, pochodząca z Nowej Dęby.
Pani Ania z synem Jasiem przyjechali z Krakowa, by wziąć udział w pielgrzymce rowerowej. Marta Woynarowska /Foto Gość- W pielgrzymce tej uczestniczyła przez lata moja mama, której wielkim pragnieniem było, abyśmy razem kiedyś pojechały. Niestety nie udało się tego marzenia mamy zrealizować, bo w ubiegłym roku była już zbyt słaba, by jechać, więc udaliśmy się z synkiem na Jasną Górę, by modlić się w jej intencji. Teraz jedziemy, by modlić się o spokój jej duszy. Mimo że nie ma jej fizycznie z nami, to jednak czujemy jej obecność, poza tym jest w naszych sercach, pamięci i modlitwie. Chcemy wzmocnić się duchowo, a przy okazji także fizycznie - wyjawiła pani Ania.
Pielgrzymi do pokonania mają w sumie sześć etapów - trzy w kierunku na Jasną Górę i trzy w drodze powrotnej, bo z Częstochowy do Tarnobrzega również przyjadą na rowerach. Pierwszy odcinek, wiodący do Chmielnika, gdzie zaplanowany jest nocleg, liczący blisko 80 km, będzie najdłuższy, najkrótszy zaś ostatni, prowadzący ze Szczekocin do Częstochowy.
Nad bezpieczeństwem pielgrzymów, sprawnością sprzętu czuwa ekipa serwisowa, zapewniająca zarówno opiekę medyczną, jak i szybką naprawę ewentualnych usterek, jakie na tak długiej trasie mogą się pojawić.
Nie mniej istotna jest opieka duchowa, którą zapewnia od kilku lat ks. Michał Wrona.
- Pierwszy raz pojechałem jeszcze za życia ks. prał. Michała Józefczyka, który poprosił mnie o towarzyszenie pielgrzymom-kolarzom. Byłem zupełnie nieprzygotowany do takiej pielgrzymki, ale wyruszyłem i… tak już zostało, i dzisiaj wyjeżdżam ósmy raz. Nie jesteśmy jakąś grupą sportową, jedziemy więc spokojnym tempem, tak by każdy, nawet ten najsłabszy, mógł nadążyć. Nikogo nie zostawimy samego w tyle, czekamy, jeśli trzeba pomagamy. Zdarzyło się i mnie, że nieco zacząłem odstawać, więc ktoś z pielgrzymów podjechał do mnie i pomógł mi dotrzeć na postój. Walczymy o siebie wzajemnie - powiedział ks. Michał Wrona.