Muzeum-Zamek Tarnowskich prezentuje wystawę poświęconą postaci Artura Tarnowskiego, ostatniego dziedzica Dzikowa.
Po otwartej w początkach maja ekspozycji "Czapski w Dzikowie Tarnowskiego", która powstała z myślą o udostępnieniu nieprezentowanych prac malarza i jednocześnie wyciągnięciu z niepamięci Jana Tarnowskiego, obecnie muzeum przybliża sylwetkę jego młodszego brata Artura. Okazje ku temu były dwie - 120. rocznica urodzin i kolejny zjazd Związku Rodu Tarnowskich, którzy obowiązkowo jeden dzień poświęcili na odwiedziny rodowego gniazda.
- Chcieliśmy przypomnieć tę jedną z najciekawszych i najważniejszych postaci w rodzinie Tarnowskich, na której skończyła się historia Dzikowa związana z bardzo zasłużonym dla Polski rodem Leliwitów - mówi Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum-Zamku Tarnowskich w Tarnobrzegu. - Wystawa podzielona jest na kilka sekwencji poświęconych jego różnorodnym rolom, a dających ogląd całej jego działalności. Zaakcentowane są najważniejsze elementy z życia Artura Tarnowskiego, a więc poza jego biografią ukazujemy go jako kontynuatora pracy ojca Zdzisława, który można by rzec, prowadził przedsiębiorstwo Dzików, sprawdzając się zarówno w roli rolnika, jak i przemysłowca. Przypominamy go także jako żołnierza ochotnika walczącego w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, 19 lat później w kampanii wrześniowej, kiedy m.in. z rozbitych przez Niemców oddziałów próbował zorganizować obronę w okolicach Zamościa, i wreszcie jego służbę w szeregach 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, do której wstąpił po wyzwoleniu oflagu. Był w jednostce swego starszego brata Jana, pełniącego obowiązki adiutanta gen. Maczka. Po demobilizacji w 1947 roku zaczął się ostatni etap jego życia - pobyt na emigracji, najpierw w Belgii, a od 1951 roku w Montrealu w Kanadzie.
Ostatni pan na Dzikowie. Marta Woynarowska /Foto GośćWystawa odsłania także polityczne oblicze Artura Tarnowskiego, który w 1935 roku został posłem na Sejm RP IV kadencji. Działał aktywnie na polu polityki lokalnej, udzielając się w Radzie Powiatowej oraz samorządzie miejskim. Był także mocno zaangażowanym filantropem i społecznikiem działającym w wielu stowarzyszeniach, organizacjach, współcześnie określanych mianem pozarządowych, wspierającym je, a także miejscowe placówki oraz instytucje, w tym m.in. ochronkę w Mokrzyszowie założoną przez jego matkę Zofię z Potockich Tarnowską, szkołę rolniczą czy wreszcie żydowską społeczność Tarnobrzega. Ekspozycja przypomina również jego działalność na emigracji w Zakonie Maltańskim, organizacjach polonijnych, a także wspaniały gest z jego strony, czyli przekazanie ponad 100 miniatur z Kolekcji Dzikowskiej Muzeum Polskiemu w Rapperswilu.
Odznaczenia wojenne Artura Tarnowskiego. Marta Woynarowska /Foto GośćEkspozycja jednak przybliża ostatniego pana na Dzikowie nie tylko jako działacza, żołnierza, ale również jako kochającego, pełnego czułości i troski męża i ojca. Podczas wernisażu Tadeusz Zych przywołał wzruszające słowa, jakie skreślił do swego wówczas 10-letniego synka Jana Artura na kartce wysłanej z oflagu.
- "Jasiu, Synku mój bardzo kochany, niedawno pisałem do Ciebie z życzeniami na urodziny Twoje, teraz znowu życzenia najlepsze na imieniny Twoje Ci zasyłam. Wszystko dobrze, Synku mój kochany. Niech Cię Bóg strzeże i prowadzi. Skończyłeś niedawno 10 lat, więc już, mój Drogi, patrzysz na świat oczkami nie małego dziecka, ale chłopca. Widzisz wiele na świecie nieszczęścia i smutku, strapienia i bólu. Staraj się, Synku kochany, być samemu dobrym, czynić dobrze wokół siebie, Mamie, Rodzeństwu i wszystkim, z którymi się spotykasz, tak by ludzie się z tobą stykający tylko dobro od Ciebie zaznawali. Nie potrzeba do tego żadnej mądrości, trzeba tylko miłości bliźniego, chęci, sumienia i charakteru. Synku drogi, nosisz imię, które w rodzinie naszej od wielu setek lat często bardzo się powtarza, poproś Mamę, aby Ci opowiedziała o Jaśku z Tarnowa, o dwóch braciach Jana, którzy zginęli pod Warną, o hetmanie, a następnie całym szeregu innych Janów, którzy krajowi służyli, a wreszcie o Dziadzi, którego pewnie pamiętasz. Niech oni będą dla Ciebie bodźcem szlachetnym do dobrego" - T. Zych przeczytał tekst korespondencji.
Walizka, z którą opuścił Dzików we wrześniu 1939 roku. Marta Woynarowska /Foto GośćWystawę w symboliczny sposób zamyka gablota z walizką, z którą we wrześniu 1939 roku Artur Tarnowski opuścił Dzików, udając się na front jako ochotnik. Ta mała oficerska walizka z monogramem była przechowywana przez rodzinę jak najcenniejsza relikwia, a przed kilku laty została przekazana przez Jana Artura do tarnobrzeskiego muzeum. Jest ona również symbolicznym znakiem opuszczenia, a raczej wygnania Tarnowskich z Dzikowa. Ziemianie wyrzucani ze swych domów przez komunistyczne władze nierzadko opuszczali je i udawali się w tułaczkę z jedną walizką, tak jak Róża i Artur Tarnowscy z czwórką dzieci.
Wszystkie prezentowane eksponaty - dokumenty, fotografie, listy, pamiątki rodzinne pochodzą ze zbiorów Muzeum-Zamku Tarnowskich, do których przekazali je potomkowie ostatniego pana na Dzikowie.
Ekspozycja będzie udostępniona do końca lipca br.