Nowy numer 38/2023 Archiwum

Od lasu do Dęby

Krzysztof Krząstek, autor monograficznego 54. numeru „Tarnobrzeskich Zeszytów Historycznych”, poświęconego w całości dziejom Dęby, mówi o początkach osady, nieznanych wydarzeniach oraz jej znaczeniu.

Marta Woynarowska: Jak wyjawił Pan podczas promocji publikacji, która odbyła się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tarnobrzegu, pomysł zrodził się przy okazji pracy nad rodzinną genealogią.

Krzysztof Krząstek: W 2012 r. rozpocząłem poszukiwania genealogiczne. Zacząłem od gromadzenia książek, artykułów dotyczących Nowej Dęby i okolic, ze szczególnym uwzględnieniem życia miejscowej ludności.

Niestety okazało się, że takowych publikacji zwyczajnie nie ma. Nie pozostało mi nic innego, jak przystąpić do kwerend archiwalnych i poszukiwań informacji źródłowych. W konsekwencji uzbierało się ich tak dużo, że warto było je opracować i zawrzeć w jednej publikacji. Dodatkowo zachęcili mnie do tego przyjaciele i znajomi z Nowej Dęby, gdzie mieszkam, którzy byli zachwyceni i zaskoczeni, gdy opowiadałem im, co udało mi się odkryć w archiwaliach. Okazywało się, że te informacje były zupełnie nieznane.

W publikacji, o której rozmawiamy, sięgnął Pan do samych korzeni miejscowości.

Można powiedzieć, że niemal dosłownie do korzeni, albowiem pierwszy rozdział, a ułożone one zostały chronologicznie, przedstawia początki wsi, kiedy funkcjonował tutaj las Dęba (najwcześniejsze wzmianki źródłowe pochodzą z XV w.) i nie było jeszcze żadnej osady. Kolejne poświęcone są procesom kształtowania się osadnictwa, którego początki należy datować na pierwsze 25 lat XVII stulecia. Dotyczą one zarówno kwestii demograficznych, kulturowych, jak i gospodarczych, a należy zaznaczyć, że funkcjonowały tutaj i maziarnia (dawny warsztat wytwarzający smołę i dziegieć), i potażarnia (zakład wyrobu potażu z popiołu drzewnego), młyn, dwa browary, karczmy. Ponieważ skupiałem się przede wszystkim na poszukiwaniach genealogicznych, gromadząc dane odnośnie do ludności, stąd bogactwo informacji o mieszkańcach Dęby. Można dowiedzieć się o ich sytuacji materialnej, zawodach, zajęciach, a także o ich stosunku do rodziny Tarnowskich.

Nazwisko właścicieli Dzikowa pada w tytule „Zeszytów” – „Dęba – wieś hrabiów Tarnowskich”. Jest to, jak się okazało, wiadomość dotychczas właściwie nieznana.

Tak, udało mi się odkryć, że wieś Dęba powstała w wyniku eksploatacji lasu przez Tarnowskich i to im zawdzięczamy założenie i rozwój osady. Te fakty w Nowej Dębie były nieznane, a przecież dla miasta bardzo istotne, gdyż wieś dała podwaliny do jego powstania.

Zgromadzenie tak obszernego materiału wymagało z pewnością odwiedzenia, chociażby z pomocą internetu, niejednego archiwum.

Przeprowadziłem kwerendy w Archiwum Narodowym w Krakowie, w którym przechowywane jest Archiwum Dzikowskie, w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. Pomagali mi również znajomi, jak np. w przypadku Centralnego Państwowego Archiwum Historycznego Ukrainy we Lwowie, gdzie przeszukali i zgromadzili interesujący mnie materiał. Bardzo pomocny jest serwis Szukaj w Archiwach, udostępniający zbiory online z archiwów państwowych, muzeów, fundacji, organizacji. Instytucje te posiadają bezcenne zasoby umożliwiające odnalezienie wielu szczegółowych informacji, dzięki którym można pełniej i lepiej poznać, zrozumieć i opisać życie wioski i jej mieszkańców, ich codzienność, troski, ale także nieporozumienia. Naturalnie bardzo istotnym źródłem były archiwa parafialne w Chmielowie, Tarnowskiej Woli, Majdanie Królewskim, Cmolasie.

Czy w trakcie tych poszukiwań natrafił Pan na informacje, które były szczególnie interesujące, zaskakujące?

Ciekawostką dla mnie, i zapewne będzie też dla czytelników, był konflikt, który rozgorzał w XVIII w. pomiędzy rodziną Tarnowskich a starostą sandomierskim. Dębę otaczały tereny przynależne do starostwa. Powodem stało się nielegalne wycinanie lasów. Konsekwencją były częste, bolesne kary nakładane na mieszkańców sąsiadujących ze sobą wiosek, należących do jednej lub drugiej strony sporu. Najbardziej na tym cierpieli chłopi, którzy dawali ujście swej frustracji, a może wręcz nienawiści, poprzez niszczenie dobytku swych adwersarzy. Sprawa trafiła aż do Trybunału Koronnego w Lublinie, czyli najwyższego sądu apelacyjnego Korony Królestwa Polskiego I Rzeczypospolitej dla spraw prawa ziemskiego. W spór zaangażował się sam król August III Sas, albowiem starostwo stanowiło własność królewską. Okazało się, że nawet taka mała wioska, położona gdzieś wśród lasów, może przykuć uwagę monarchy.

Nie jest to pierwsza Pana publikacja.

Tak duża i zwarta pierwsza, natomiast wcześniej moje artykuły były drukowane na łamach zeszytów Nowodębskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego i dotyczyły również historii gminy i miasta Nowa Dęba. marta.woynarowska@gosc.pl

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast