Odbywa się bowiem IV Tarnobrzeski Festiwal Rękodzieła i Rzemiosła.

- W tym roku udział w festiwalu zgłosiło 38 wystawców zarówno z Tarnobrzega, jak i z regionu, którzy prezentują bardzo różnorodny asortyment. Generalną zasadą jest, by były to wyroby rękodzielnicze, rzemieślnicze, nie zaś pochodzące z produkcji masowej - zaznacza Beata Grzywacz, prezeska Fundacji "Mieć Pasje", będącej głównym organizatorem wydarzenia i jego pomysłodawczyni. - Co można kupić na straganach? Wszystko, czego dusza zapragnie - stwierdza z uśmiechem.

Były naturalne mydełka oraz świece woskowe o fantazyjnych formach i równie finezyjnych zapachach, które niosły się po placu Bartosza Głowackiego. Nie brakowało bibelotów i okolicznościowych upominków, mogących być niebanalnymi prezentami. Można było zobaczyć makramy, robótki szydełkowe, licznie prezentowane były prace malarskie. Uwagę pań zwracała przede wszystkim oryginalna biżuteria. Zachwycały broszki z laki w kształcie zwierząt, oferowane przez artystkę ze Lwowa. Inna, pochodząca z Mikołajowa, prezentowała lalki, misie, koty wykonane na szydełku. Były też haftowane serwety.

- Mamy bardzo wiele talentów, więc i wybór na naszych stoiskach jest duży - zgodnie stwierdziły.

Możliwość wystawienia i sprzedaży swoich wyrobów to dla kobiet z Ukrainy także okazja do zarobienia na utrzymanie w Polsce, część z nich bowiem ma trudności ze znalezieniem zatrudnienia.

- Gościmy w tym roku na festiwalu panie z Ukrainy, które przyjechały z Rzeszowa, gdzie znalazły schronienie przed wojną, ale zupełnie nie wiem, jak dowiedziały się o naszej imprezie. To bardzo cieszy, bo świadczy, że wieść o festiwalu zatacza coraz szersze kręgi - mówi Beata Grzywacz.- Chcemy pokazać, że Tarnobrzeg to nie tylko przeszłość, ale także teraźniejszość i przede wszystkim ludzie żyjący tu i teraz. Dlatego uważam, że takie wydarzenia, jak dzisiejsze, czyli obchody rocznicy powstania miasta i festiwal, są bardzo potrzebne.

W sobotę wystawcy zapraszają na swoje stoiska do 17.00, w niedzielę natomiast od 10.00 do 16.00.