Noc Muzeów w Muzeum Zamku Tarnowskich, jak przystało na tę instytucję, upłynęła pod znakiem arystokracji.
Doroczne święto muzeów rozpoczęło się od spotkania z pisarką Beatą Gołembiowską poświęconemu polskiej arystokracji, która w wyniku zawieruchy wojennej i przejęcia władzy w kraju przez wrogich jej komunistów, musiała szukać nowego miejsca do życia m.in. za wielką wodą. Autorka książki-albumu "W jednej walizce" opisała losy kilku rodzin osiadłych w Kanadzie, w tym min. Tarnowskich, Czetwertyńskich, Siemieńskich, Popielów, Sapiehów, Czartoryskich.
Jak wyznała, jej zainteresowanie losem Tarnowskich i samym Dzikowem oraz obecność w nim są nieprzypadkowe, w czasie II wojny światowej bowiem całą okupację spędziły tutaj jej mama, babcia i ciocia.
- Mieszkały w pięknej kamienicy w Poznaniu. Kiedy przyszli Niemcy wysiedlili je, wpakowali do bydlęcych wagonów i wysadzili na stacji w Tarnobrzegu. Pierwsze dni spały w jakiejś stodole, ale o wysiedlonych poznaniakach dowiedziała się Róża Tarnowska, ostatnia właścicielka Dzikowa. Przyszła, mówiąc, iż zabiera do siebie 100 wysiedleńców, wśród których były moje panie Krynickie. Zaprosiła ich nie do zamku, ten bowiem zajęty był już w większości przez Niemców, ale do oficyny, gdzie mieszkały do końca wojny, opuściły Dzików później niż sama hrabina Tarnowska z dziećmi - wyjaśniła Beata Gołembiowska.
Noc Muzeów to także czas spotkań i rozmów. Marta Woynarowska /Foto GośćNatomiast w powstaniu książki duży udział miał Marcin Tarnowski, syn Róży i Artura, który naprowadzał, podpowiadał, ułatwiał autorce nawiązanie kontaktów z kolejnymi rozmówcami, albowiem to ich wspomnienia sielskich lat przed 1939 rokiem, okupacyjnej nocy, nastania komunistów i trudnych pierwszych lat przymusowej emigracji są kanwą książki.
- Większość z bohaterów "W jednej walizce" już odeszła, zatem czas kiedy z nimi rozmawiałam był ostatnim momentem, by móc z nimi porozmawiać o przeszłości. To co w nich podziwiałam, to pogodzenie się z losem i umiejętność odnalezienia się w zupełnie i jakże odmiennym położeniu. Sądzę, że ułatwiło im to w dużej mierze dość surowe wychowanie, jakie stosowano wobec dzieci i szacunek do pracy. Niestety przez wiele lat, jeszcze nawet w wieku XIX, przez dwudziestolecie międzywojenne, a zwłaszcza do 1945 roku za arystokracją ciągnęła się bardzo niesprawiedliwa opinia, upatrująca w nich obiboków, utracjuszy, krwiopijców i ciemiężycieli służby, pracowników. Chciałam przełamać ten stereotyp i uzmysłowić, jak wiele tej warstwie zawdzięczamy jako naród, jako państwo - podkreślała pisarka.
Do tytułu książki nawiązał Tadeusz Zych, dyrektor tarnobrzeskiego muzeum, mówiąc, że "jedna walizka" nie zawsze była tylko symbolem, nierzadko arystokracja, ziemiaństwo opuszczało swe domy tylko z nią, tak jak Artur Tarnowski w 1939 roku. Walizkę tę przekazał instytucji jego syn Jan Artur Tarnowski.
Wystawa "Czapski w Dzikowie Tarnowskiego" odbija się coraz szerszym echem w całej Polsce. Marta Woynarowska /Foto GośćPo spotkaniu była możliwość kupna książki z dedykacją autorki. Osoby zainteresowane publikacją mogą ją nabyć w sklepiku tarnobrzeskiego muzeum po preferencyjnej cenie druku.
Od godziny 18 zaś muzeum otworzyło wszystkie swoje sale dla zwiedzających, którzy mogli obejrzeć m.in. oddaną w początkach roku odnowioną dawną bibliotekę, ostatnią część Kolekcji Dzikowskiej, którą powróciła do Dzikowa przed paroma miesiącami, a także wystawę czasową "Czapski w Dzikowie Tarnowskiego", która szerokim echem odbiła się w cały kraju, o czym chociażby świadczy wczorajsza wizyta krakowskich gości - Henryka Woźniakowskiego i Jerzego Ilga, od lat związanych z Wydawnictwem "Znak".