Nowy numer 18/2024 Archiwum

Czapski w Dzikowie

Autor "Na nieludzkiej ziemi" powraca do Zamku Tarnowskich w symbolicznej formie, czyli poprzez swoje obrazy.

Portrety, martwe natury można zobaczyć na obrazach prezentowanych w Muzeum Zamku Tarnowskich, domu rodzinnym Jana Juliusza, młodzieńczej miłości malarza i zarazem przyczyny jego wielkiego bólu, jak sam o tym mówił we wspomnieniach  snutych u kresu życia. Różniły ich tylko 4 lata, Czapski bowiem przyszedł na świat w 1896 roku. Obaj pochodzili z rodzin arystokratycznych, szczycących się tytułem hrabiowskim, którego jednak malarz nie używał. Różnił ich jednak status majątkowy, rodzina Hutten-Czapskich w wyniku ustalenia nowych granic w traktacie ryskim (1921 rok) straciła swój majątek, który pozostał na obszarze Związku Sowieckiego. Obaj byli uczestnikami wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, za walkę w której Czapski został odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari, zaś Tarnowski ruszył do walki w gronie Ochotników Dzikowskich, oddziale wystawionym sumptem jego ojca Zdzisława. 12-letni związek malarza i konesera sztuki, jakim Jan Juliusz stał się z czasem, przechodził liczne burze i zakończył się w 1932 roku, pozostała jednak nić przyjacielskich relacji.

Czapski w Dzikowie   Marta Woynarowska /Foto Gość

Po latach 93-letni malarz wracając wspomnieniami do chwili poznania Jana Juliusza, mówił: "Odkryłem go i uważałem za siódmy cud świata. Nie ja jeden (…). Nie było kobiety czy chłopca, żeby nie byli zachwyceni". Po wyjeździe Tarnowskiego i jego wojażach po m.in. Japonii, Chinach, spotkali się w Paryżu, gdzie Czapski przebywał razem z grupą kapistów. W latach 30. obaj mieszkali w Warszawie i to tutaj w 1932 roku nastąpiło ostateczne zerwanie. Malarz wspominając o ówczesnej relacji, stwierdzał, że: „są takie rośliny w Indiach, które rosną na drzewach i piją z nich sok, do tego stopnia, że drzewo umiera. I ja byłem absolutnie tym drzewem, z którego on pił sok. I w pewnym momencie naprawdę powiedziałem, że dalej już nie mogę”. Po wojnie spotkali się kilkukrotnie, głównie w Edynburgu. Ich wojenne doświadczenia były równie niezwykłe. Czapski 27 września 1939 roku trafił do sowieckiej niewoli i przebywał kolejno w obozach w Starobielsku, Pawliszczew Borze i Griazowcu, cudem unikając losu ofiar katyńskiej zbrodni. Po układzie Sikorski-Majski zwolniony wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych (Armii Andersa), z którymi przewędrował szlak wiodący przez Kazachstan, Iran i Irak na Bliski Wschód . Od kwietnia 1942 roku zajmował się m.in. poszukiwaniem polskich oficerów uwięzionych przez władze sowieckie i było to już drugie takie doświadczenie, w 1918 roku bowiem na polecenie władz wojskowych przerwał studia w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych i wyjechał do Rosji, gdzie miał odszukać zaginionych oficerów I Pułku Ułanów Krechowieckich, w którym krótko służył. Okazało się, że bolszewicy rozstrzelali ich na granicy rosyjsko-fińskiej. Po odkryciu grobów w Katyniu, jako delegat rządu RP na uchodźstwie uczestniczył w międzynarodowej komisji badającej zbrodnię katyńską. Swoje przeżycia z pobytu w Związku Sowieckim opisał  w książkach "Wspomnienia starobielskie" i "Na nieludzkiej ziemi".

Czapski w Dzikowie   Marta Woynarowska /Foto Gość

Jan J. Tarnowski w czasie wojny zaś był adiutantem gen. Władysława Sikorskiego, walczył razem z dywizją pancerną gen. Stanisława Maczka odznaczając się bohaterstwem i zyskując ogromną estymę u swych kompanów.  Po zakończeniu działań wojennych pozostał na emigracji, osiedlając się w Wielkiej Brytanii. Jego znawstwo sztuki, historii i wielka erudycja spowodowały, iż został konsultantem sir Basila Spence’a, architekta odpowiedzialnego za plany odbudowy katedry w Coventry. Po osiedleniu w Edynburgu został współzałożycielem galerii Art and Crafts Center, wspierającej rozwój rzemiosła artystycznego. Skupywał polonika, na które natrafiał na Wyspach, ofiarowują je następnie Muzeum Narodowemu w Warszawie, za co został zaproszony do odwiedzin Polski w 1959 roku. Jan Juliusz zmarł 4 maja 1966 r. i spoczął na cmentarzu w Edynburgu.

Czapski w Dzikowie   "Maisons-Laffitte", olej na płótnie. Marta Woynarowska /Foto Gość

Na pogrzebie zabrakło jego niegdysiejszego przyjaciela, który przeżył go o 27 i został pochowany na cmentarzu w Le Mesnil-le-Roi, sąsiadującej z Maisons-Laffitte, gdzie mieszkał wraz z założycielami Instytutu Literackiego, wydawcy "Kultury".
 

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy