W kościele parafialnym w Majdanie Królewskim odbyło się poświęcenie nowego ołtarza.
Niedzielnym uroczystościom przewodniczył biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Wraz z biskupem ordynariuszem Mszę św. celebrował ks. kan. Roman Dyląg, proboszcz parafii oraz dziekan i wicedziekan dekanatu raniżowskiego. Obecni byli liczni wierni z miejscowym wójtem.
Na początku liturgii główny celebrans pokropił ołtarz i wiernych wodą święconą.
Biskup Nitkiewicz mówił w homilii o dwóch uczniach Chrystusa, którzy po Jego ukrzyżowaniu i śmierci postanowili szukać nowego życia w Emmaus. - Ci uczniowie przypominają mi naszych braci i siostry, którzy odchodzą z Kościoła. Celebryci rozgłaszają to wszem i wobec, inni bez rozgłosu dokonują formalnej apostazji, wypisują się z lekcji religii, przestają uczestniczyć w niedzielnej Mszy św., chrzcić dzieci, przyjmować po kolędzie księdza. Zachowują się w ten sposób, gdyż nie chcą albo nie potrafią przyjąć wymogów, jakie stawia Jezus. W imię wygody i nowoczesności odrzucają niektóre prawdy wiary i szereg zasad moralnych, które głosi Kościół. Kwestionują sens krzyża i perspektywę życia wiecznego. Pytają: "Po co to wszystko? Dlaczego?". Skandale też mają, niestety, swój ciężar. Zastanawiam się, jak potoczyłyby się dalsze losy uczniów uciekających z Jerozolimy do Emaus, gdyby na swojej drodze nie spotkali zmartwychwstałego Chrystusa. Czy znaleźliby spokój i normalność? Podobne pytanie nurtuje mnie w przypadku tych, którzy dzisiaj odchodzą z Kościoła. Już słyszymy, że potrzebują jakiejś obrzędowości, że dostrzegając niedoskonałość przepisów prawnych, starają się stworzyć świecką etykę, aby człowiek pozostał człowiekiem. To jednak za mało. Nie wystarczy dyplomowany mistrz ceremonii z dobrą dykcją. Nadziei płynącej z wiary nie zastąpią przyklejony do twarzy uśmiech i moralność sytuacyjna. Człowiek odrzucający Boga i nadprzyrodzoność widzi w lustrze odbicie tylko samego siebie, raz lepsze, raz gorsze. Dramat podlega na tym, że po drugiej stronie nie potrafi dostrzec niczego. "Co z tego, że dobrze ci się żyje, jeśli nie możesz żyć wiecznie?" - pyta św. Augustyn. Tymczasem ołtarz, który zostanie dzisiaj poświęcony w waszej parafialnej świątyni, usuwa ograniczenia wynikające z czasu i miejsca, pozwalając znaleźć się twarzą w twarz z Bogiem i żyć Jego życiem, które nie ma końca - mówił biskup.
Kaznodzieja przypomniał także naukę św. Jana Pawła II, który ostrzegał, że w przypadku odrzucenia Boga, Jego prawa i wartości, łatwo jest manipulować człowiekiem, a on sam staje się niewolnikiem własnych słabości. Może właśnie za te słowa ateiści i duchowi spadkobiercy komunistów tak nienawidzą św. Jana Pawła II. - Jezus dołącza do dwóch uczniów uciekających z Jerozolimy do Emaus. Idzie z nimi ramię w ramię. Wyjaśnia Pismo Święte - ten szczególny Boży plan zbawienia człowieka. Nie wystarczy bowiem znać Pisma Świętego, wysłuchać podczas Mszy św. czytań ze Starego Testamentu i z Ewangelii, powtarzać razem z innymi refrenu psalmu. Uczniowie także znali Pismo Święte, lecz go nie rozumieli. Wreszcie, przygotowani przez Pana Jezusa rozpoznali Go przy łamaniu chleba. Tak od starożytności nazywano Eucharystię. Bóg nigdy nie opuszcza człowieka, a kiedy ten od Niego odchodzi, wyrusza na poszukiwanie swojego stworzenia. Bóg przyprowadził nas dzisiaj na tę Eucharystię i zwraca się do każdego słowami św. Pawła: "Nie jesteście już obcymi i przechodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga - zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus". Świętowanie Wielkanocy powinno zmierzać do tego, abyśmy potrafili dostrzec obecność Chrystusa Zmartwychwstałego w naszym życiu. Abyśmy zjednoczyli się z Nim w Eucharystii i stali się Jego świadkami w świecie, zaczynając od własnego środowiska. Niech pomoże w tym sprawowany dzisiaj obrzęd poświęcenia ołtarza, który symbolizuje Chrystusa oraz Jego Najświętszą Ofiarę. Stańmy w bliskości Boga. Pokochajmy Go całym naszym sercem, całą duszą, wszystkimi myślami, a naszego bliźniego jak siebie samego - powiedział bp Nitkiewicz.
Po homilii i odśpiewaniu Litanii do Wszystkich Świętych biskup umieścił w nowym ołtarzu relikwie św. Andrzeja Boboli, następnie namaścił stół eucharystyczny olejem świętym i okadził go.
Początkowo Majdan Królewski przynależał do parafii Cmolas. W 1743 r. wybudowano drewnianą kaplicę. Samodzielną parafię uposażył król August III Sas w 1758 r. dzięki zabiegom starosty sandomierskiego Józefa Ossolińskiego. Fundację królewską potwierdził aktem erekcyjnym bp Kajetan Sołtyk w 1765 roku. Drewniana kaplica służyła miejscowym wiernym przez kilkadziesiąt lat, a potem została zastąpiona murowaną świątynią. Kościół parafialny pw. św. Bartłomieja Apostoła wzniesiony został w latach 1761-1791. Nad pracami budowlanymi czuwał miejscowy proboszcz ks. Szymon Wątróbski. Świątynię konsekrował bp Antoni Gołaszewski 19 czerwca 1792 roku.