Rudzielec z puszystą kitą przebiegający pod balkonami bloków, przesiadujący przy stacji benzynowej, bawiący się piłką na orliku lub siedzący na dachu budynku. Takie widoki już nie dziwią.
Dzikie zwierzęta, które jeszcze jakiś czas temu omijały miasta nie wychylając się ze swoich spokojnych leśnych terytoriów, obecnie stały się już nie tyle gośćmi, co niemal mieszkańcami mocno zurbanizowanych terenów. Nie inaczej jest w Tarnobrzegu.
- Może jeszcze dla niektórych osób spotkanie lisa na miejskiej ulicy stanowi pewne zaskoczenie, ale większości ludzi taki widok już nie dziwi. Lisy od dawna kojarzone są ze sprytem, przebiegłością i zaradnością. Okazuje się, że bardzo dobrze radzą sobie w zurbanizowanym środowisku. Co je tutaj wabi? Bezsprzecznie baza pokarmowa, do której w mieście mają łatwy dostęp. A odpowiadamy za to my sami, wyrzucając resztki przez okno, zostawiając śmieci pod kontenerami lub altankami śmietnikowymi. Można powiedzieć, że niemal zapraszamy ich na poczęstunek - mówi Janusz Wepsięć z Regionalnego Centrum Promocji Obszaru Natura 2000 Tarnobrzeska Dolina Wisły w Tarnobrzegu.
Jak zauważa przyrodnik, zwierzęta mając łatwy dostęp do pokarmu wybiorą odpadki niż uganianie się za jakimiś gryzoniami, które nie zawsze kończy się złowieniem zdobyczy, a kosztuje lisa sporo wysiłku. Resztki jedzenia walające się pod oknami i wokół śmietników to wręcz zaproszenie skierowane do dzikich zwierząt.
- Być może zwierzę salwowało się ucieczką na dach przed psami - zastanawia się Janusz Wepsięć. Marcin Soja- Jeżeli zwierzę znajdzie pokarm w jednym miejscu, będzie do niego powracać, czy to lis, czy dzik - dodaje J. Wepsięć. - Jesienią ubiegłego roku byłem na osiedlu Przywiśle i czekałem na samochód. Nagle usłyszałem szelest liści i zobaczyłem lisa, jak powoli przechodził pod pobliskim blokiem od strony balkonów, ewidentnie szukając jakichś resztek wyrzucanych przez mieszkańców za okno. Najwidoczniej już wcześniej musiał tutaj coś znaleźć, dlatego powrócił.
Zdarza się także dojrzeć lisy w zupełnie niespodziewanych miejscach i okolicznościach jak np. bawiącego się o świcie piłką na orliku przy jednej z tarnobrzeskich szkół lub leżącego na kalenicy dachu.
- Całkiem niedawno znany tarnobrzeski fotograf przyrody Marcin Soja uwiecznił lisa leżącego na dachu budynku przylegającego do dawnej kuchni dworskiej w parku dzikowskim. Jak się tam dostał i dlaczego? Można przypuszczać, że ratował się przed goniącymi go psami - opowiada przyrodnik. I przestrzega: - Pamiętajmy jednak, że lis to dzikie zwierzę, zachowujmy się zatem rozsądnie i odpowiedzialnie, i nie próbujmy podchodzić do niego zbyt blisko, ani tym bardziej głaskać, ale jednocześnie nie popadajmy w skrajność - nie płoszmy go i nie obrzucajmy kamieniami czy patykami.