Z ich rąk zginęło 14 mieszkańców wsi, najmłodsi mieli niecałe 2 lata. Tuż przed Bożym Narodzeniem, 22 grudnia 1943 r., około 80-osobowa grupa „Ojca Jana” przybyła nocą do Graby. Jej dowództwo zajęło gajówkę. Franciszek Przysiężaniak miał tam wziąć ślub z Janiną Oleszkiewicz. Partyzanci rozlokowali się wzdłuż całej wioski.

 - Święta minęły partyzantom oraz zaproszonym na wesele gościom spokojnie. Była wieczerza wigilijna z karpiami skonfiskowanymi Niemcom oraz pasterka, którą odprawił kapelan oddziału ks. Franciszek Lądowicz z Bielin. Przybyli na nią też wszyscy mieszkańcy Graby. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała niedługo nadjeść - opowiada Jacek Siembida, nauczyciel historii, autor książki pt. „Ziemia Jarocin”.

28 grudnia od strony Jarocina rozległy się strzały z broni maszynowej. Z lasu zaś wychodzili ubrani na biało żołnierze 3 Pułku SS- Policei Regiment 4. Było ich około 250. Partyzanci byli zaskoczeni, nie przygotowani do walki. W starciu poległo kilkunastu członków oddziału „Ojca Jana” i tylko pięciu Niemców. Za wspieranie ruchu oporu okupanci rozstrzelali 14 mieszkańców, w tym 6 to były dzieci.

Pamięć o zamordowanych jest wciąż żywa w wsi Graba, sąsiednich Mostkach i całej gminie Jarocin. Ich ofiarę upamiętnia obelisk, na którym widnieją nazwiska pomordowanych, a byli wśród nich: Katarzyna Bielak, Sebastian Buchowicz, Julia Gagat, Józef Gagat (niecałe 2 lata), Leon Gagat ( 11 lat ), Maria Grząśko (6 lat), Maria Mika, Janina Mika ( niecałe 2 lata), Władysław Mika ( 9 lat), Jan Mikołajczyk, Franciszek Olszowy, Sebastian Olszowy, Antoni Serafin i Ignacy Soja (6 lat).

Wójt gminy Jarocin Zbigniew Walczak, jej sekretarz Agata Palka i radny  Damian Podpora złożyli wiązankę kwiatów pod pomnikiem upamiętniającym pacyfikację.

Więcej w papierowym wydaniu sandomierskiego „Gościa Niedzielnego” (nr 2 na 16 stycznia br.).