W Hucie Komorowskiej odbyły się Dni Kardynała Adama Kozłowieckiego, upamiętniające życie i działalność wybitnego misjonarza.
Centralne uroczystości poświęcone życiu i działalności misyjnej kard. Kozłowieckiego, misjonarza Afryki, rozpoczęła Msza św. w miejscowej świątyni. Modlitwie przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz z udziałem bp. Edwarda Frankowskiego i licznych kapłanów. Uczestniczyli w niej samorządowcy, przedstawiciele Fundacji "Serce Bez Granic", poczty sztandarowe, zaproszeni goście oraz parafianie.
Biskup ordynariusz podczas kazania.Biskup Nitkiewicz mówił w kazaniu o wezwaniu Pana Jezusa do służenia sobie nawzajem. - Nie oznacza to, że należy unikać władzy. Ktoś przecież musi służyć społeczności ludzkiej, kierując i zarządzając. Ileż osób odmawia przyjęcia związanych z tym funkcji! To bardzo wygodne usadowić się gdzieś na ostatnim miejscu i uprawiać krytykę. Jakże odległe wydaje się wyznanie Zbigniewa Herberta, który mówi, że jeśli zostałeś wybrany, to masz temu wyborowi nadać sens, odebrać mu jego przypadkowość i dowolność, i uczynić go własnym wyborem. Z kolei są tacy, którzy rozpaleni do białości ambicjami aspirują do eksponowanych stanowisk bez względu na to, czy posiadają konieczne do tego przymioty czy nie. Starają się być za wszelką cenę oryginalni, szokują, wywołują zgorszenie, aby tylko ich dostrzeżono. Im również obcy jest duch Ewangelii, chociaż znają ją na pamięć i obficie cytują - mówił hierarcha.
Biskup ordynariusz zauważył, że kard. Kozłowiecki nie należał do żadnej z tych kategorii. - Kiedy po uwolnieniu z obozu koncentracyjnego wyruszył do Afryki, aby podjąć tam pracę misyjną, z pewnością nie myślał o zaszczytach. Nie rozczulał się nad własnym losem, a przecież mógł znaleźć spokojniejsze miejsce, by tam dochodzić do siebie po straszliwych przeżyciach, leczyć choroby i cieszyć się sławą bohatera. Nic z tych rzeczy. On chciał być sługą wszystkich, wiedząc, że na tym polegają naśladowanie Chrystusa oraz droga do prawdziwego braterstwa. Pozostał wierny temu ewangelicznemu stylowi, jako biskup i kardynał, aż do śmierci - dodał.
Kaznodzieja podkreślił, że życie kard. Kozłowieckiego jest dla nas przykładem, jak mamy wypełniać swoje powołanie, oraz zachętą, abyśmy nie uciekali przed odpowiedzialnością. - Można wykonywać różne funkcje i zadania, mówimy nawet, że żadna praca nie hańbi. Ważne jest jednak nasze nastawienie, podejście, motywacja, a następnie całkowite oddanie się podjętej misji. Na tym polega współpraca z Bogiem, aby wypełniło się dzieło stworzenia i zbawienia. Bądźmy wszyscy znakiem Chrystusa Sługi. Niech Pan Jezus uzdalnia nas w Eucharystii do miłości na swoje podobieństwo - tłumaczył.
Przed błogosławieństwem zabrał głos ks. Maciej Będziński z Papieskich Dzieł Misyjnych.
W ramach Dni Kardynała Kozłowieckiego chętni mogli odwiedzić muzeum w Hucie Komorowskiej, a po południu wysłuchać koncertu zespołu niemaGOtu.
Pochodzący z ziemiańskiego rodu kard. Kozłowiecki urodził się 1 kwietnia 1911 r. w Hucie Komorowskiej. Po wstąpieniu do zakonu jezuitów i przyjęciu święceń kapłańskich był więźniem obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Dachau. Uwolniony z niewoli został misjonarzem w Zambii, a następnie arcybiskupem metropolitą Lusaki. Zmarł w wieku 96 lat we wrześniu 2007 roku.