Wacław Jurgielewicz i Tadeusz Mycek odebrali z rąk prezydenta Tarnobrzega Dariusza Bożka pamiątkowe grawertony, upamiętniające zdobyte przez nich w 1971 roku mistrzostwo Polski.
Startując w barwach Legii Warszawa ze Stanisławem Szozdą i Józefem Mikołajczykiem, 30 czerwca 1971 roku wywalczyli tytuł Drużynowego Mistrza Polski w kolarstwie szosowym.
- 50 lat temu, po zdobyciu mistrzostwa, mieliśmy otrzymać pamiątkowe dyplomy, które miały być wysłane pocztą przez organizatorów. Minęło pół wieku, ale jak do tej pory nie dotarły do nas, za to mamy piękne pamiątki od pana prezydenta Dariusza Bożka - stwierdził z uśmiechem Wacław Jurgielewicz, po odebraniu wraz z kolegą z drużyny - Tadeuszem Myckiem, grawertonów ufundowanych przez włodarza Tarnobrzega.
Uroczyste wręczenie grawertonów odbyło się u stóp pomnika Bartosza Głowackiego.
- W Tarnobrzegu niektórzy wiedzą, inni nie widzą, że mieliśmy drużynowych mistrzów Polski, będących mieszkańcami naszego miasta. Dwóch spośród złotej czwórki mamy tu dzisiaj. Stało się to w 1971 roku. To był moment, o którym warto pamiętać i warto wrócić do tej historii, gdyż jak widać potrafiliście pozytywnie zarazić swoją pasją liczne grono tarnobrzeżan. Gratulując tego, co wydarzyło się pół wieku temu, życzę panom, by takie historie, jak dzisiejsza, zdarzały się jak najczęściej, by grupa „Zorzy” stale rosła. Jeździcie nie tylko dla przyjemności, ale również charytatywnie, robicie wspaniałe rzeczy - Dariusz Bożek zwrócił się do mistrzów i licznego grona kolarzy w koszulkach „Zorzy Tarnobrzeg”, w barwach której zaczynali swą kolarską karierę dwaj złoci medaliści z 1971 roku.
Obaj kolarze - Wacław Jurgielewicz i Tadeusz Mycek - nie kryli wzruszenia i radości, że, mimo upływu 50 lat, w Tarnobrzegu wciąż pamięta się o nich i ich sukcesie.
- Po takim czasie ogarnia człowieka wzruszenie, bo przypominają się najpiękniejsze lata, ale jak widać wciąż jeździmy, wciąż jesteśmy aktywni - zauważył Tadeusz Mycek.
- Startowało 47 drużyn. W stosunku do nas było ogromne oczekiwanie i presja, gdyż rok wcześniej Legia, która niemal co roku zdobywała złoto, uplasowała się na 5 miejscu. Musieliśmy zatem zmazać blamaż z 1970. I pokonaliśmy we czwórkę dystans 100 km w 2 godziny, 10 minut i 3 sekundy. To był prawdziwy wyczyn! Po którym padliśmy do rowów ze zmęczenia - wspominał z uśmiechem Wacław Jurgielewicz. Tadeusz Mycek zaś zauważył, że aż tak źle nie było, chociaż zmęczenie przyszło ogromne. - Natomiast pogoda była fatalna, na całej trasie towarzyszył nam deszcz, co bardzo utrudnia jazdę drużynową. Droga nie była wymagająca, gdyż wiodła po płaskim terenie z Torunia do Bydgoszczy i z powrotem - dodał T. Mycek.
Jak zdradził W. Jurgielewicz za sukcesem stał ich trener Andrzej Trochanowski, który znalazł doskonały sposób na odprężenie swoich zawodników, serwując im po solidnej lampce wina w wieczór poprzedzający wyścig. - Spaliśmy przez całą noc jak niemowlęta, wstając rano wypoczęci i zrelaksowani. To taka mała tajemnica naszego sukcesu - śmiał się kolarski mistrz.
Dzisiejszą uroczystość uwieńczyli jak przystało na miłośników dwóch kółek, pokonaniem100-kilometrowej trasy.