Po ubiegłorocznej przerwie spowodowanej pandemią, ponownie w pierwszy sierpniowy weekend na plac Bartosza Głowackiego powrócili rękodzielnicy, rzemieślnicy, artyści, producenci ekologicznej żywności.
Odbywa się bowiem już XXII Jarmark Dominikański, wydarzenie, które powstało dzięki inicjatywie o. Macieja Złonkiewicza OP, byłego przeora tarnobrzeskiego klasztoru ojców dominikanów. I dzisiaj podczas oficjalnego otwarcia dwudniowego kupieckiego święta nie mogło zabraknąć przedstawiciela dominikańskiego konwentu.
- Dokładnie 800 lat temu zmarł św. Dominik, założyciel naszego zakonu. Jego wspomnienie będziemy obchodzić jutro. Tam, gdzie dominikanie zakładali swoje klasztory, uzyskiwali przywilej organizowania jarmarków. Zapewne Tarnowskim, którzy sprowadzili do Tarnobrzega nasze zgromadzenie, przyświecała myśl o rozwoju gospodarczym miasteczka. Dlatego kontynuując owe tradycje, pragniemy być obecni w życiu i działalności naszego miasta i cieszymy się, że od lat odbywa się tutaj jarmark ku czci św. Dominika, będący nie tylko przestrzenią komercyjną, ale głównie okazją do spotkania - stwierdził o. Karol Wielgosz OP, przeor tarnobrzeskiego klasztoru ojców dominikanów.
Na potrzebę spotkania, rozmowy z innymi, jaką daje jarmark, zwrócił uwagę również prezydent miasta Dariusz Bożek. - Wszyscy potrzebujemy chwili spotkania w naszej wspólnocie. Budujemy tożsamość naszego miasta, którego częścią jest każdy jego obywatel. I mam nadzieję, że tak jak dzisiaj i jutro jesteśmy tutaj na placu Bartosza Głowackiego razem, tak też będzie przez cały rok - mówił prezydent Dariusz Bożek. - Witam bardzo serdecznie wszystkich wystawców, którzy zechcieli przyjąć nasze zaproszenie i przybyli do Tarnobrzega, by podzielić się z nami przywiezionymi pysznościami i cudami - powiedział prezydent Bożek.
Wydarzenie otwarli wspólnie Dariusz Bożek oraz o. Karol Wielgosz.
W tegorocznej edycji jarmarku bierze udział ponad 90 wystawców, zarówno z Tarnobrzega i okolic, jak i innych regionów, przyjechali bowiem m.in. z Bytomia, Sochaczewa, Skarżyska-Kamiennej, Lublina, Warszawy, Sosnowca, Częstochowy czy Biskupic. Niektórzy z nich to już stali bywalcy tarnobrzeskiego wydarzenia.
- Jestem po raz 20, dwa razy z jakichś przyczyn nie mogłem być. Jest to wydarzenie, które zajmuje w moim kalendarzu żelazną pozycję. Nie chodzi wcale o możliwość sprzedania swoich wyrobów, ale o spotkanie z ludźmi, rozmowy ze znajomymi i poczucie tej niezwykłej atmosfery, jaka towarzyszy jarmarkowi - mówił Mirosław Tarkowski, przedstawiciel tarnobrzeskiego rękodzieła. Pan Mirosław oferował malowane ręcznie komplety porcelanowe, obrazy, a także nowość - drewniane podstawki z wypalonymi mottami lub bon motami.
Piękna, letnia pogoda, jak stwierdził Mirosław Tarkowski zamówiona przez wystawców, zachęcała do przyjścia na rynek. Marta Woynarowska /Foto GośćPo raz piąty do Tarnobrzega przyjechała Dagmara Popek z Koluszek w województwie łódzkim, pokonując ponad 200 km. - Bardzo żałowałam, że w ubiegłym roku jarmark nie mógł się odbyć, gdyż jest to bardzo miła impreza. Poza tym uwielbiam te strony, mają jakiś ciepły klimat, tak jak i sam jarmark, gdzie spotykam się z ogromną sympatią ze strony odwiedzających, kupujących. Dzisiaj odwiedziło mnie kilka stałych już klientek. To szalenie miłe, podobnie jak słowa uznania dla moich prac, które wykonuję sama począwszy od projektu, po efekt końcowy w postaci toreb, torebek, poduszek, powłok, zabawek - mówiła Dagmara Popek. - Dzisiaj jeszcze wybieramy się nad Jezioro Tarnobrzeskie. Wczoraj zwiedziliśmy Sandomierz, Baranów Sandomierski, po drodze wstąpiliśmy do Opatowa, a jutro w planach jest Zamek Tarnowskich w Dzikowie.
Po raz pierwszy na udział w jarmarku jako wystawca zdecydowała się Bożena Wójcik z Tarnobrzega, która zapełniła kram swoimi szydełkowymi cudeńkami.
- Właściwie decyzja o uczestnictwie w jarmarku nie była moja, koleżanka mnie zgłosiła, stawiając przed faktem dokonanym, gdyż sama nie mogłam się zdobyć na tę odwagę. Szydełkuję od 10 lat, ale nigdy nie uważałam swoich prac za warte pokazania, trafiały do szuflady. Dopiero rodzina, dokładnie dzieci namówiły mnie, żebym pokazała je na swoim Facebooku. Pojawiły się bardzo miłe komentarze. Potem Beata Grzywacz, organizatorka Tarnobrzeskiego Kiermaszu Rękodzieła, namówiła mnie na udział. Dzisiaj zaś cieszę się jak małe dziecko, bo wciąż słyszę masę komplementów, zachwytów. I to one, a nie to, że ktoś kupi moją pracę, sprawiają mi największą radość - opowiadała z uśmiechem pani Bożena.