Uroczystości wprowadzenia relikwii św. Jakuba do kościoła parafialnego w Kotuszowie przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz.
Relikwie św. Jakuba w dniu jego wspomnienia zostały wniesione procesyjnie do świątyni i umieszczone w specjalnie przygotowanej do tego kaplicy. Mszę św., w której uczestniczyli wierni oraz władze samorządowe, koncelebrowali kapłani z dekanatu.
Biskup Nitkiewicz powiedział we wstępie, że dzięki położeniu Kotuszowa na pielgrzymim szlaku św. Jakuba, prowadzącym do grobu apostoła w Santiago de Compostela, ta licząca ponad 800 lat parafia była od czasów średniowiecza miejscem spotkania ludzi z Bogiem i między sobą. Stała się częścią Europy zjednoczonej wokół wartości chrześcijańskich, w której wszyscy czują się rodziną mającą jednego Ojca w niebie. - Tak bowiem uczy Ewangelia, zaś jej odrzucenie stało się przyczyną nowych podziałów i napięć, których jesteśmy dzisiaj świadkami. Powróćmy do naszych korzeni, pielęgnujmy wspaniałe tradycje i budujmy na tym dziedzictwie codzienne życie oraz wzajemne relacje - zaapelował biskup.
Homilię wygłosił ks. Michał Grochowina, oficjał Sądu Biskupiego w Sandomierzu. Kaznodzieja, odnosząc się do św. Jakuba, zaznaczył, że należał on do najbliższych współpracowników Chrystusa, ale nie był ideałem, miał też ludzkie słabości. - Chciałbym zwrócić uwagę, że nasz patron św. Jakub wraz ze św. Piotrem i swoim bratem Janem należał do grupy najbliższych uczniów Pana Jezusa. Każdy z nich ze swoją historią życia. Ze swoim pochodzeniem. Z dramatami i sukcesami. Nie byli doskonali. Piotr wyznał wiarę w Jezusa, nazwał go Mesjaszem, ale za chwilę zdradził, zwątpił, wystraszył się. Jakub i Jan - synowie gromu, nazwani tak ze względu na swój temperament - nie potrafili opanować swoich ambicji. Chcieli mieć pierwsze miejsca przy Jezusie. Nawet mamę wysłali, żeby to załatwiła. A gdy ktoś ich zdenerwował, to przyszli do Jezusa i mówili, żeby ogień na tę wioskę spuścić. W Ogrodzie Oliwnym, w obliczu cierpienia Chrystusa, nie potrafili czuwać i zasnęli. Jednak wszyscy oni byli najbliżsi Chrystusowi. Pan ich chciał z całą historią ich życia. Podobnie jest i w naszym życiu. Są zdrada, przerośnięte ambicje, opuszczenie innych w potrzebie itd., ale Chrystus nas chce. Daje nam szansę. Możemy zatem, wpatrując się w przykład św. Jakuba i innych świętych, pielgrzymując przez swoje życie, dać przykład tego, że można powstać z najgorszego zła. Piotr, Jakub i Jan pozostają dla nas wzorem tego, że mając różne momenty w swoim życiu, ostatecznie zwyciężyli, stając po stronie Chrystusa - mówił ks. Grochowina.
Po Mszy św. odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem wokół świątyni, po której odśpiewano hymn "Te Deum".