Pod takim tytułem odbyło się spotkanie multiperiodyczne w odtworzonej wiosce neolitycznej w Muzeum Archeologicznym w Krzemionkach.
Niemal po rocznej przerwie Muzeum Archeologiczne i Rezerwat „Krzemionki” wznowiły działalność od nietypowego wydarzenia podczas którego odwiedzający to miejsce mogli przenieść się w czasie do epoki kamienia czy czasu w którym na tych terenach zajmowano się pierwotnych hutnictwem.
– Było to wydarzenie multiperiodyczne w którym chcieliśmy pokazać jak wyglądało życie codzienne ludzi, którzy penetrowali te tereny od epoki kamienia po okres wpływów rzymskich. Na trzynastu stoiskach prezentowaliśmy dawne rzemiosło, technikę wojenną czy wytop żelaza. Każda z tych prezentacji ma związek z przeszłością tej ziemi – podkreślał Andrzej Przychodni, dyrektor muzeum.
Na zaaranżowanych stanowiskach na terenie zrekonstruowanej osady neolitycznej, można było zapoznać się z różnymi przejawami aktywności człowieka w epoce neolitu i wczesnej epoce brązu. Pokazy dotyczyły: myślistwa, obróbki kamienia, rogów oraz żelaza, garncarstwa i tkactwa neolitycznego, a także kultury duchowej w pradziejach. Odwiedzając osadę na samym jej początku można było poznać życie ludzi z epoki neolitu. Na jednym ze stanowisk można było podejrzeć jak odbywała się obróbka krzemienia, który pradziejowi górnicy wydobywali w pobliskich kopalniach. - Obróbka krzemienia nazywana jest kamiennym kowalstwem, bo tylko ci, którzy dokładnie poznali jego tajemnice mogli wytwarzać prawdziwe dzieła sztuki i bardzo użyteczne narzędzia. Pierwotni rzemieślnicy mieli do dyspozycji narzędzia z poroża, miedzi i drewna, aby obrabiać dużo twardszy kamień, jednak byli w tymi prawdziwymi mistrzami.
Główną atrakcją spotkań z historią był pokaz starożytnej techniki wytopu żelaza. Odwiedzający mięli niecodzienną okazję obserwować jak rozpala się dymarkę, dawny piec hutniczy i prowadzi wytop. O starożytnej technice hutniczej opowiadał Adrian Wrona ze Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego, który prowadził pokaz w podostrowieckich Krzemionkach. Podczas pokazu używano dymarki, czyli starożytnego pieca hutniczego w odmianie kunowskiej. Różni się on od typowej dymarki świętokrzyskiej mniejszą średnicą. Wewnętrzna średnica pieca wynosiło około 30-
Na kilku stanowiskach prezentowano kulturę celtycką, a tuż obok nich swój mały obóz rozbił rzymski legion. – Jesteśmy rekonstruktorami rzemiosł jakie były domeną ludów celtyckich, a więc wyrobów ozdób, tkactwa oraz kowalstwa, które specjalizowało się w wyrobie broni. Przybliżamy historię tkactwa celtyckiego począwszy od sposobów czyszczenia, przędzenia, farbowania wełny, aż po niełatwą sztukę tkacką. Trzeba dodać, że w tym okresie nie znano jeszcze kołowrotków do przędzenia wełny. Wszystko odbywało się ręcznie z użyciem wrzecionka. Była to żmudna i niełatwa praca. Celtowie zdobyli wiedzę farbowania wełny w wielu barwnych kolorach: czerwieni, nasyconego błękitu oraz brązu. Niełatwy był także sam wyrób tkaniny na prostych krosnach, dlatego były one cenne i wykorzystywano je bardzo skrupulatnie. Tuniki lub inne ubiory wielokrotnie naprawiano, przerabiano i cerowano, by służyły jak najdłużej – opowiada pani Małgorzata Gławińska, ze Stowarzyszenia Rekonstrukcyjnego „Terra Celtica”.