Bitwa pod Niskiem była jednym z wielu starć zbrojnych do jakich doszło podczas wojny polsko-szwedzkiej z lat 1655-1660 nazywanej w historii Polski potopem szwedzkim, a w historii powszechnej nowożytnej II wojną północną.
Musimy pamiętać, że ówczesna armia szwedzka była uważana za jedną z najlepszych w Europie, a Karol X Gustaw słusznie cieszył się sławą wybitnego wodza i stratega. Natomiast dywizja Czarnieckiego składała się głównie z żołnierzy nowego zaciągu i chorągwi szlacheckiego pospolitego ruszenia, nie mogących się równać z zawodowym żołnierzem szwedzkim, co dość wyraźnie pokazało starcie pod Niskiem - podkreślił Konrad Krzyżak, nauczyciel historii w LO im. Stefana Czarnieckiego w Nisku.
Do bitwy pod Niskiem doszło 28 marca 1656 r., a związana była ona bezpośrednio z zimowo-wiosenną kampanią Karola X Gustawa z 1656 r., której celem było rozbicie polskich sił zgrupowanych pod Lwowem. Ta akcja ofensywna szwedzkiej armii załamała się już w marcu. 23 marca 1656 r. Karol Gustaw podjął więc decyzję odwrotu z Jarosławia w kierunku Sandomierza wzdłuż lewego brzegu Sanu.
- Wojska polskie skoncentrowały się wówczas w okolicach Łańcuta. Do sił Stefana Czarnieckiego i Jerzego Sebastiana Lubomirskiego, dołączyły oddziały jazdy dowodzone przez Jana Sobieskiego i Dymitra Wiśniowieckiego. Czarniecki ze swoją dywizją ruszył bezpośrednio za cofającymi się wojskami szwedzkimi. Marsz przez Puszczę Sandomierską mocno nadwyrężył siły szwedzkie - opowiada niżański historyk.
Sam Czarniecki tak wspominał tamte dni: „Szedłem ciągle za Karolem Gustawem ponad brzegiem Sanu do Wisły nie dając mu ani dnia odpoczynku i odnosząc nad nim codziennie znaczne korzyści. Wojska zaś jego ciągle niepokojone i znikąd posilenia nie mając, ani żywności, codziennie traci ludzi, tak przez nędzę, jak i przez szable nasze”.
- Armia szwedzka zmęczona ciągłymi ataki chorągwi Czarnieckiego wyruszyła z Leżajska do Rudnika, następnie 28 marca 1656 r. Szwedzi ruszyli do Niska, gdzie w zamierzeniach Karola Gustawa wojsko miało odpocząć i zaopatrzyć się w żywność. Czarniecki uznał, że wymęczeni, rozproszeniu w poszukiwaniu jedzenia szwedzcy żołnierze będą łatwym przeciwnikiem. Dlatego prawdopodobnie zdecydował się na bezpośredni atak na obóz przeciwnika, co było nowością w jego dotychczasowym sposobie walki - zauważył Konrad Krzyżak.
Siła polskiego ataku była tak wielka, że groziła zagładą całej znajdującej się w obozie piechocie szwedzkiej, wśród której był sam Karol X Gustaw. Dopiero powrót rajtarii, wcześniej wysłanej poza obóz, uratował krytyczną dla Szwedów sytuację. Czarniecki powoli wycofał się w kierunku lasu, zachowując jednak całkowitą sprawność bojową swoich chorągwi.
- Bitwa pod Niskiem została upamiętniona przez lokalnych regionalistów i miłośników historii. W Racławicach koło Niska w marcu 2011 r. obok istniejące od 1992 r. krzyża, pojawił się okazały kamień w kształcie arki, a na nim metalowa tabliczka z napisem informującym o wydarzeniach z marca 1656 r. Fundatorem kamienia jest ks. Jan Kądziołka ówczesny proboszcz parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Racławicach, natomiast autorem tekstu i fundatorem tablicy - lokalny miłośnik historii Mieczysław Barnat - dodał pan Konrad.