Cechuje je duża wytrzymałość na zmienne warunki pogodowe oraz... końskie zdrowie. I choć są podobne do dzikiego konia, lubią być głaskane i smyrane za uszami.
Pierwsza do ogrodzenia podchodzi Kukułka, siwa, 28-letnia klacz z tegorocznym przychówkiem. To ona przewodzi stadu. Za nią podąża cała rodzina. Konie, mimo że żyją w dzikim stadzie, wyciągają pyski, łase na głaskanie. – Dziś jeszcze nie dostały śniadania, dlatego tak nas pilnują. Gdy zjedzą, idą głębiej na pastwisko. Cały rok są na wolnym wybiegu, a dokarmiamy je tylko zimą, gdy łąki są ubogie w trawy. One są przyzwyczajone do takiego życia, bo to przecież w prostej linii potomkowie dzikich koni – wyjaśnia Tomasz Kiszka, opiekun zwierząt.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.