To nie skrzypce ani wiolonczela, choć wymaga zręcznych palców i smukłego smyczka. Prawie zapomniany instrument wraca do muzycznego panteonu.
Mający najprawdopodobniej wschodnie korzenie instrument jeszcze kilkadziesiąt lat temu był niezwykle popularny w rejonie biłgorajskim. Grano na nim na weselach, ludowych potańcówkach, ale także w kościele czy podczas religijnych nabożeństw. Biłgorajska suka dzięki niespotykanemu uporowi i pasji Zbigniewa Butryna z Janowa Lubelskiego powraca z muzycznych zaświatów, zachwycając dźwiękiem najwytrawniejszych muzyków.
Dostępne jest 4% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.