Kronikarskie zapiski ks. Franciszka Nicałka, który od 1944 do 1948 roku pracował jako wikariusz w parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pysznicy, pokazują zabytkową, już ponad stuletnią plebanię w nowym świetle.
Była ona świadkiem wielu historycznych wydarzeń; kiedy stawała się na przykład szpitalem i schronieniem dla żołnierzy i partyzantów rannych w czasie II wojny światowej. Jej ukrytym, sekretnym życiem dowodził ks. Władysław Szubarga, ówczesny proboszcz tej parafii, zwany przez wszystkich „Tatą”.
- Plebanię wybudowano z inicjatywy proboszcza ks. Tomasza Grodeckiego, a po jego nagłej śmierci została dokończona przez ks. Ignacego Pyzika - opowiada Beata Biały z Urzędu Gminy w Pysznicy. Przed 1937 r. plebania została rozbudowana o kuchnię ze spiżarnią i wówczas to przyjęła obecny kształt, czyli litery L.
Wydarzenia z maja 1944 roku szczególnie wstrząsnęły kronikarzem w sutannie.
Pewnej nocy o godz. 4 nad ranem z 2 na 3 maja 1944 roku ks. Franciszka Niecałka zbudziły jęki i krzyki na korytarzu plebanii.
- Ujrzałem kilka postaci w polskich mundurach. Ubrania na dwóch były bardzo pokrwawione. Wkrótce mój pokój zapełnił się ludźmi. Było ich z dziesięciu. Jeden miał przestrzelone płuco i rzęził. Wszyscy byli bardzo zmęczeni. Wkrótce spali jęcząc z bólu i płacząc w śnie. Byłem bezradny - wspomina wikariusz.
Ks. Franciszek Niecałek przeżył wojnę, po której został skierowany do Rudnika nad Sanem. Tam zmarł w 1977 roku, i dał się poznać nie tylko jako dobry kapłan, ale także regionalista i archeolog - amator, pozostawiając po sobie nie tylko kronikę, ale też archeologiczną kolekcję, na którą składają się wyroby kamienne, krzemienne i ceramika.
Więcej w papierowym wydaniu sandomierskiego „Gościa Niedzielnego” (nr 52/53 na 27 grudnia br.).