Kim jest Puzon?

Czy można naśladować tak niepowtarzalny język, jakim posługiwał się Jerzy Waldorff? Dr Adam Wójcik-Łużycki przez kilkanaście lat udowodniał, że tak.

Czynił to, pisząc felietony do elitarnych „Wiadomości Konserwatorskich”. Teraz, jak świetnie wszedł w niezapomniany styl „ostatniego barona PRL”, może przekonać się każdy, kto sięgnie po najnowszą książkę pana Adama, noszącą tajemniczy tytuł „Okiem Puzona”.

- Książka powstała na bazie zebrania felietonów, które pisałem przez kilkanaście lat na prośbę redaktora naczelnego „Wiadomości Konserwatorskich”, uzupełnionych tekstami z kwartalnika „Dzikovia”. Naturalnie nie są to wszystkie teksty, które ukazały się na łamach czasopisma, a wybór kilkunastu z nich. Selekcjonując je, kierowałem się chęcią zwrócenia uwagi na współczesne zjawiska w kwestii podejścia do kultury, zabytków, niejednokrotnie budzące niepokój u specjalistów, znawców tematu, ale tych nieco starszych, z większym bagażem doświadczeń - mówi Adam Wojcik-Łużycki. - Felietony były celowo stylizowane na język, nieżyjącego już wówczas, Jerzego Waldorffa, człowieka mającego wielkie zasługi dla polskiej kultury i ratowania zabytków. Był to hołd, jaki chciałem mu złożyć. Mojemu zamiarowi przyświecała także druga myśl. Otóż „Wiadomości Konserwatorskie” to czasopismo naukowe, elitarne, publikujące artykuły osób czynnie parających się konserwacją. W chwili, kiedy zwrócono się do mnie z propozycją pisania do nich, uznałem, że najlepszą formą będą felietony, wszak nie mogłem z oczywistych powodów publikować artykułów opartych o prowadzone prace badawczo-konserwatorskie, bo takowych nie prowadziłem. By nadać im lekkości i kolorytu postanowiłem stylizować je na język Jerzego Waldorffa, niestroniący od dowcipu, sarkazmu, często ciętej ironii, a przy tym tak bardzo przepełnionego umiłowaniem do wszystkiego, co z Polską związane. Nadałem im formę listów jego ukochanego jamnika Puzona, nota bene owych Puzonów przez kilkadziesiąt lat było przynajmniej kilka. I tak zrodził się cykl „Okiem Puzona”.

Kim jest Puzon?

Felietony podpisywane były pseudonimem zaczerpniętym od imienia ukochanego jamnika Jerzego Waldorffa. Kto się pod nim kryje, wiedział tylko redaktor naczelny „Wiadomości Konserwatorskich”.

- Decydując się na publikację książki, niestet,y musiałem się zdekonspirować - zauważa z uśmiechem Adama Wójcik-Łużycki.

Autor książki podkreśla, iż wybór stylistyki nie był dziełem przypadku, ale wynikał z jego ogromnej atencji, jaką darzył osobę Jerzego Waldorffa, oraz szacunku i podziwu dla jego niestrudzonej walki o polską kulturę i ratowanie polskich zabytków, jak chociażby Willi Atmy w Zakopanem czy Starych Powązek w Warszawie.

W tekstach Adam Wójcik-Łużycki poruszał problematykę związaną z konkretnymi obiektami, pisząc m.in. o zmianach zachodzących w podejściu konserwatorskim do zabytków, ale ukazanych na szerokim tle polskich dziejów i kultury. Nie stronił od kwestii budzących spory i silne emocje nie tylko wśród konserwatorów, historyków sztuki, historyków, ale także w szerokim gronie tak zwanych zwykłych zjadaczy chleba. Tak było w przypadku obiektów powstałych w czasach PRL, jak chociażby Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie czy Pomnika Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie, swoją drogą dzieła wybitnego współczesnego artysty rzeźbiarza Koniecznego. Pojawiały się bowiem głosy żądające ich wyburzenia. Można także z felietonów Adama Wójcika-Łużyckiego poznać dzieje odbudowy całkowicie zniszczonych zabytków, jak w przypadku Zamku Królewskiego w Warszawie, lub mocno zrujnowanych, jak zamek w Wiśniczu. Nie zabrakło także lokalnego akcentu poświęconego Zamkowi Tarnowskich w Dzikowie.

Książka „Okiem Puzona” ukazała się w tym roku nie bez powodu, mija bowiem 110. rocznica urodzin Jerzego Waldorffa.

- Chciałem, by był to mój mały hołd złożony człowiekowi, który tak wiele zrobił dla naszej kultury - dodaje Adam Wójcik-Łużycki.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..