Ojcowie dominikanie, mimo kłopotów powodowanych pandemią, nie poddają się, dzięki czemu prace remontowo-konserwatorskie idą pełną parą.
W ostatnim czasie prowadzone były odkrywki w klasztornych krużgankach dolnej i górnej kondygnacji w poszukiwaniu ewentualnych pozostałości barokowych polichromii.
- Dzięki dotacji przyznanej przez wojewódzkiego konserwatora zabytków w Przemyślu mogliśmy przeprowadzić poszukiwania barokowych malowideł ściennych. Pod kolejnymi warstwami farb i tynków w kilku miejscach, w których podejrzewaliśmy, iż mogły się zachować, udało się natrafić na mniej lub bardziej widoczne fragmenty polichromii. Klasztor był kilkakrotnie remontowany po pożarach, przebudowywany pod potrzeby urzędów i instytucji, które w XIX w. znalazły tutaj swoje siedziby. Wcześniej, bo od końca lat 80. XVIII w., mieściła się tu szkoła trywialna, założona przez hrabinę Rozalię Tarnowską, w której uczyli dominikanie. Katalog diecezji przemyskiej z 1839 r. podaje, że mieszkało tutaj zaledwie dwóch ojców, a bywały lata, że przebywał tylko jeden zakonnik. Wspominał o tym prof. Stanisław Tarnowski w przedmowie do wznowienia wydania "Róży Jerychońskiej". I taka sytuacja trwała przez całe XIX stulecie. Dlatego odkrywki dokonywano w miejscach, poddanych niewielkim ingerencjom budowlanym - mówi o. Karol Wielgosz OP, przeor klasztoru ojców dominikanów w Tarnobrzegu. - W krużgankach na parterze, przylegających do kościoła i zakrystii, zostały odkryte fragmenty polichromii pochodzącej być może z lat 30. lub 50. ubiegłego wieku, które pamiętają starsi parafianie. To jednak muszą potwierdzić specjalistyczne badania konserwatorskie tynku i użytych farb. Natrafiono także na bardzo skromne pozostałości jakichś obramowań. Żadnych spektakularnych odkryć, niestety, nie było.
Widok prezbiterium kościoła ojców dominikanów z ok. 1899 roku. Zbiory ojców dominikanów w TarnobrzeguPodstawy do poszukiwania polichromii dawały informacje zawarte w różnych źródłach. Wzmiankę o istnieniu polichromii w krużgankach podaje m.in. "Teka Grona Konserwatorów Galicyi Zachodniej" z 1906 roku. W sprawozdaniu z posiedzenia grona, które odbyło się 28 stycznia 1902 r., czytamy: "Kor. Hendel zwraca uwagę na potrzebę ochrony obrazu malowanego farbami klejowemi na ścianie krużganków Dominikańskich w Dzikowie, a przedstawiającego przeniesienie M. Boskiej Dzikowskiej z pałacu do klasztoru - wcale ciekawy dawny widok pałacu przed powodzią. Odkryte malowanie murarz posiekał, jest obawa, że wszystko zabielą". Notatka nie zawiera żadnych informacji o dokładnym miejscu, w którym obraz się znajdował, czy chociażby przypuszczalnej datacji.
Wiadomo, że klasztor, zwłaszcza pierwsze piętro, oraz kościół zostały poważnie zniszczone przez pożar, jaki wybuchł w miasteczku 5 czerwca 1862 r., trawiąc znaczną część miejskiej zabudowy. Do tego nieszczęsnego dnia nad drzwiami do klasztoru widniał napis z datą "A.D. 1777", odnoszącą się do ukończenia budowy murowanego klasztoru (wcześniej istniał drewniany). W 1866 r. pomieszczenia górnej kondygnacji zostały wynajęte Starostwu Powiatowemu oraz urzędom podatkowemu i katastralnemu, natomiast na parterze jedną z trzech zakrystii zaadaptowano na celę klasztorną.
O tym, jaki los spotka tkwiące pod warstwami farb fragmenty polichromii (pozostawić je, zamalować czy odsłonić całość), zadecydują wspólnie ojcowie oraz konserwatorzy. Niestety, prace przy odsłonięciu, zabezpieczeniu i konserwacji polichromii wymagają ogromnych nakładów finansowych, którym wobec innych pilnych remontów, jak chociażby całego dachu klasztornego, parafii dominikańskiej trudno będzie podołać, nawet przy tak udanym pozyskiwaniu środków zewnętrznych jak w ostatnim czasie.
Obecnie trwają rozpoczęte przed kilkoma dniami prace przy adaptacji chóru zakonnego. W tym celu został wysunięty na przód prezbiterium ołtarz soborowy, rozebrany drewniany podest, na którym w latach 90. ubiegłego wieku go ustawiono.
Zmiany zachodzą także na chórze zakonnym. Marta Woynarowska /Foto Gość- Pragniemy przywrócić chórowi jego dawny i właściwy wygląd. Dlatego będą odbudowane stalle zakonne, do dzisiaj zachowały się tylko ich dwa nieduże fragmenty. Te działania pozwolą odsłonić pełną perspektywę na ołtarz główny i ukazać całe jego piękno i wielkość - zapowiada ojciec przeor.
Na dokończenie remontu i przebudowy czekają organy, co niebawem nastąpi. Jesienią natomiast zostanie odnowiona część muru klasztornego. Dużym przedsięwzięciem, jakie w niedalekim czasie czeka klasztor, będzie termomodernizacja, w ramach której zostaną wymienione wszystkie stare, nieszczelne okna, a także kaloryfery.
Na realizację tych prac ojcowie zdobyli dofinansowania przyznane przez wojewódzkiego konserwatora zabytków, Podkarpacki Urząd Marszałkowski oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie byłyby one jednak możliwe bez wkładu własnego, pochodzącego z ofiar parafian i gości.