- Jestem przekonany, że doświadczyliśmy cudu. Po pierwsze, że się nie zaraziliśmy, a po drugie, że zostawiliśmy DPS bez wirusa - zapewnia br. Łukasz Wasiljew z klasztoru braci mniejszych kapucynów w Stalowej Woli-Rozwadowie.
W kwietniu funkcjonowanie Domu Pomocy Społecznej im. Józefa Gawła w Stalowej Woli było zagrożone.
- Koronawirusem zaraziło się sześć osób: czterech mieszkańców i dwóch pracowników. Zmarły trzy. Jego mieszkańcom, ponad 80 osób, groziła ewakuacja, ponieważ nie miał się nimi kto opiekować. Część załogi musiała bowiem przejść kwarantannę, inni pracownicy przebywali na lekarskich zwolnieniach - wspomina Łukasz Chrząstek, dyrektor stalowowolskiego DPS.
Kierownictwo domu oraz powiatowe starostwo zaapelowali o pomoc. Zgłosiło się 16 wolontariuszy; przede wszystkim osoby konsekrowane (trzej bracia kapucyni, trzy siostry dominikanki, trzech braci albertynów, trzy siostry służebniczki starowiejskie i dwie siostry felicjanki) oraz dwie osoby świeckie. Swoją posługę prowadzili do 1 maja. Teraz odbywają kwarantannę.
Więcej w sandomierskim wydaniu "Gościa Niedzielnego" na 17 maja br.