Rolnicy biją na alarm. Brak deszczu powoduje duże straty w rolnictwie i ogrodnictwie.
Po bezśnieżnej zimie, przyszła bezdeszczowa wiosna, co spowodowało, że ziemia nie otrzymała wystarczającej ilości wody i wilgoci, aby ją oddać roślinom zaczynającym wegetację. Nie są to dobre warunki na rolniczy start. Trzeba dodać, że dochodzą do tego ciągłe wiatry i nocne przymrozki potęgujące straty w uprawach sadowniczych – mówił Adrian Wołos, sadownik z Gorzyczan.
Bardzo trudna sytuacja jest w uprawach zbożowych. – Oziminy dobrze wystartowały, bo miały jeszcze zapasy wilgoci z zimy, ale teraz już jest bardzo źle. Szczególnie cierpią uprawy rzepaku, który ma bardzo intensywny wiosenny wzrost i bardzo ważną fazę kwitnienia. Dla tej rośliny najgroźniejsza jest susza w okresie kwitnienia dlatego straty w tych uprawach mogą być duże. Jeśli nie spadnie deszcz, nie tylko koronawirus spowoduje stan klęski, ale jeszcze bardziej susza, która w tym roku naprawdę zapowiada się dość duża i dotkliwa dla rolnictwa – podkreśla pan Krzysztof Kalinka z Opatowa.
Opinię tę potwierdza Piotr Lipiński, dyrektor Oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Sandomierzu. – Trudna sytuacja jest w zasiewach wiosennych czyli zbóż jarych. One nawet nieźle powschodziły, jednak ze względy na mały system korzeniowy obecnie najbardziej odczuwają brak wody. Oczywiście są sposoby i środki, które mogą stymulować wzrost i rozrost rośliny w sytuacji suszy, ale są one bardzo drogie i rolników po prostu nie jest stać, aby ich stosować, by ratować zasiewy. Za kilka dni rzepak wejdzie w fazę kwitnienia, w której ta roślina potrzebuje dużo wody, by zawiązać zarodki ziarna. Susza spowoduje tutaj duże straty. Dlatego mamy nadzieję na rychłe opady. Według wstępnych prognoz deszcz ma popadać u nas w przyszły poniedziałek – informuje Piotr Lipiński.
Dodaje, że trudna sytuacja jest w plantacjach truskawek. – Ta roślina rośnie na ziemiach lekkich i ma mały system korzeniowy. Dlatego w sytuacji takiej suszy konieczne jest podlewanie. Jadąc obok plantacji widać, że rolnicy podjęli już dawno te zabiegi, aby ratować plony i same rośliny – podkreśla P. Lipiński.
Kwitnące sady potrzebują deszczu. Ks. Tomasz Lis /Foto Gość– Tak naprawdę tej wiosny nie mieliśmy dużego deszczu. Kilka dni temu spadł mały deszcz, ale to jest kropla w ogromnej potrzebie jaka jest teraz w przyrodzie. Suszę bardzo odczuwają plantatorzy warzyw. Wiele zasiewów nie wschodzi, w innych są duże straty. Także warzywa wysadzane jako rozsady maja trudności w rozpoczęciu wzrostu, bo nie mogą się ukorzenić z braku wody. Jeśli nie spadnie deszcz rolnicy będą zmuszeni podlewać uprawy co podniesie koszty produkcji – podkreśla Waldemar Maruszczak z Nowego Kamienia.
Jak dodaje nie łatwa sytuacja jest także w sadach. – Kilkuletnie sady jeszcze sobie jakoś radzą. Jednak młode drzewka, szczególnie nasadzone w tym roku mogą mieć trudności w odpowiednim przyjęciu się i rozbudowaniu systemu korzeniowego. Wiele sadów już weszło w ważną fazę kwitnienia, jabłonie za chwilę także będą kwitły. Brak odpowiedniej ilości wody sprawi duże straty w momencie zawiązywania się owoców i spadek plonów – mówi sadownik.
– Duży problem mają sadownicy w sadach tzw. pestkowych czyli na plantacjach czereśni i śliwy. Te rośliny podczas kwitnienia deszczu potrzebują nie tylko do wzrostu, ale także do zapylenia kwiatów. Wcześnie kwitnące odmiany czereśni dotknęły przymrozki, obecnie kwitnące odmiany czereśni i śliw mogą mieć problemy z zapyleniem przez suszę, stąd straty w tych uprawach mogą być znaczne. Dlatego mamy nadzieję, że nadejście upragnionych opadów poprawi tę sytuację – dodaje Piotr Lipiński.
– Tereny lessowe, czyli te na jakich uprawiane są sady w okolicach Sandomierza, ze swojej natury są bardziej zasobne w wodę, tzn. lepiej ją magazynują i potem oddają roślinom, ale uprawy na glebach piaszczystych i lekkich mają dużo trudniejszą sytuację. Miejmy nadzieję, że nadejdzie fala obfitych deszczów, które podratują sytuację hydrologiczną – dodaje Adrian Wołos.