Krzyż fundacji hrabiego Zdzisława Tarnowskiego w Miechocinie doczeka się gruntownej renowacji.
Z roku na rok w stan wotywnego krzyża, stojącego przy ulicy Mickiewicza, niemal vis-à-vis miechocińskiego kościoła, był coraz gorszy.
Wykorzystując, rozpoczęty remont ulicy, grupa społeczników, głownie mieszkańców osiedla, postanowiła uratować pamiątkę po przedostatnim właścicielu Dzikowa Zdzisławie Tarnowskim.
- Konieczne będzie wyrównanie terenu, na którym krzyż stoi, bowiem osunął się on oraz utwardzenie poprzez ułożenie kostki. Planujemy także otoczenie go stylowym ogrodzeniem. Jeśli chodzi o sam krzyż, konieczne będzie zespoinowanie wszystkich powstałych przez lata spękań betonowego cokołu, wymiana płyty inskrypcyjnej, ponieważ jej destrukcja jest tak daleko posunięta, iż stała się całkowicie niemal nieczytelna i naturalnie gruntownej renowacji zostanie poddany sam żeliwny krzyż. Pieniądze na ten cel będą pochodzić od darczyńców, a część prac wykonamy sami - mówi Waldemar Stępak, przewodniczący rady osiedla Miechocin i radny tarnobrzeski.
Tablicę niszczoną przez czas i warunki atmosferyczne zastąpi nowa. Marta Woynarowska /Foto GośćKrzyż ufundował hrabia Zdzisław Tarnowski jako wotum wdzięczności za ocalenia zdrowia i życia z niebezpiecznego upadku z konia, do którego doszło 9 września 1908 roku.
W zbiorach Archiwum Dzikowskiego, pozostającego w zasobach Archiwum Narodowego w Krakowie zachowała się bogata dokumentacja odsłaniająca kulisy fundacji krzyża, zawierająca całą korespondencję pomiędzy Z. Tarnowskim a prof. Wacławem Krzyżanowskim, projektantem monumentu (w tym samym czasie przygotował także projekt drugiego krzyża jubileuszowego, stojącego obecnie na placu Akademii Miechocińskiej), włącznie z planami i kolejnymi wersjami inskrypcji. Jest także wymiana listów pomiędzy hrabią a ówczesnym proboszczem parafii pw. św. Marii Magdaleny ks. Henrykiem Hausnerem, dotyczących fundacji i przebiegu uroczystości poświęcenia obu krzyży.
Zdzisławowi Tarnowskiemu nie dawał jednak spokoju problem daty pechowego zdarzenia. Po ponad 20 latach nie pamiętał jej. Z pomocą przyszedł mu Jan Tomaszewski, murarz z Tarnobrzegu, który w liście z 4 kwietnia 1935 r. adresowanym do Tarnowskiego, informował, iż wraz z nieżyjącym Tomaszem Kokoszką z Miechocina, byli świadkami upadku hrabiego, a o całym zajściu spisał notatkę w swoim pamiętniku.
Pamiątkowy krzyż przejdzie gruntowną renowację. Marta Woynarowska /Foto GośćW liście do hrabiego pisał: „Dowiedziałem się od p. Tychanowicza, że Jaśnie Wielmożna Pan Hrabia pragnie się dowiedzieć daty Swego nieszczęśliwego wypadku w Miechocinie. Szczęśliwem zbiegiem okoliczności jestem w stanie podać dokładnie datę tegoż wypadku a to dnia 9 września 1908 roku. Datę tę mam zanotowaną w swoim pamiętniku, gdyż idąc od roboty w Chmielowie byłem naocznym świadkiem wypadku Jaśnie Wielmożnego Pana Hrabiego wraz z śp. Tomaszem Kokoszką z Miechocina, a ja sam podałem Jaśnie Wielmożnemu Panu Hrabiemu kapelusz za co Jaśnie Wielmożny Pan Hrabia wręczył mi kwotę 5 koron.
Podając niniejszą datę ośmielam się upraszać Jaśnie Wielmożnego Pana Hrabiego, o ewentualna robotę w dobrach dzikowskich za co z góry Jaśnie Wielmożnemu Panu Hrabiemu składam serdeczne Bóg zapłać”.
Zapiska w pamiętniku okazała się pomocna w znalezieniu pracy, a Zdzisław Tarnowski osoba potrafiącą się odwdzięczyć. Już bowiem 6 kwietnia skierował do zarządu dóbr dzikowskich pismo polecające zatrudnienie Jana Tomaszewskiego do wszelkich robót murarskich.
W ubiegłym roku zarząd osiedla nakładem własnych sił i środków odnowił krzyż upamiętniający Rok Jubileuszowy z 1935 r.
- Oddziaływanie warunków atmosferycznych i upływ czasu spowodowały, iż stan techniczny krzyża, jak i sam jego wygląd wymagały szybkiej interwencji, dlatego uznaliśmy, że należy go poddać profesjonalnej konserwacji - wyjaśnia Waldemar Stępak.
Krzyż Jubileuszowy, odnowiony w ubiegłym roku. Marta Woynarowska /Foto GośćW trakcie prac renowacyjnych zostały usunięte wszystkie warstwy różnego rodzaju farb oraz gipsowe uzupełnienia, które mieszkańcy osiedla stosowali przy odnawianiu krzyża. Największą trudność sprawiło usunięcie jednej z pierwszych warstw przemalowań z użyciem farby chloro-kauczukowej, która mocno wniknęła w betonową strukturę krzyża. Po mechanicznym usunięciu wszystkich powłok, cała powierzchnia krzyża została pokryta zabezpieczającą warstwą konserwatorskiej zaprawy, a następnie pomalowana specjalistycznymi farbami, stosowanymi przy renowacji elewacji zabytkowych obiektów. Odnowiona i zabezpieczona została także kamienna tablica wotywna, wykonana w wapieniu.
- Prace przy krzyżu, zupełnie zamierzenie, zakończyliśmy w przeddzień Niedzieli Palmowej, czyli w rocznicę jego ufundowania - mówi Waldemar Stępak.