Polewano się nią także w Wielki Czwartek i Piątek!
Pracownicy Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli od wielu lat przybliżają nam tradycje i wierzenia związane także z Wielkanocą. Robią to podczas spotkań i warsztatów. W tym roku uczynili to zdalnie.
Okazuje się, iż wodą oblewano się nie tylko w poniedziałek. Już w Wielki Czwartek, na pamiątkę ostatniej wieczerzy, albo w Wielki Piątek o świcie należało dla zdrowotności obmyć się w żywej wodzie źródła czy strumienia, ewentualnie w studziennej, przyniesionej w cebrzyku, do którego wrzucano na szczęście pieniążek.
- Ludzie wody używali do poświęcenia domostw, pól, bydła wychodzącego na łąkę. Ogień zaś przynoszono w formie zapalonej świecy, węgielków albo żarzącej się… huby. Do żaru dosypywano ziół i okadzano domostwa oraz zwierzęta. W ognisku niekiedy specjalnie spalano tarninę, śliwę czy jałowiec, a wyjmowane z popiołu ciernie wbijano pod powałą, by chroniły dom od pożaru - przypomina Marzena Kościółek-Tofil z Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli.
W zawartości koszyka ze święconką możemy szukać analogii pokarmowych z żydowskim świętem Paschy, ale też ze słowiańskim kultem płodności oraz pierwiastkiem męskim i żeńskim. Przykładami są baba i… mazurek.
- Wypiekano też ciastowe pomosty do przechodzenia przodków z zaświatów. A gdy koszyczek poświęcono, biegiem udawano się do domu, aby obejść chałupę trzy razy, na całoroczną szczęśliwą wróżbę - kto pierwszy, ten lepszy. Ponieważ w koszu było wszystko, co potem na stole, a w wyścigu zdarzały się wypadki, święconkę czasami zbierano z drogi. Po śniadaniu święcone resztki dawano zwierzętom lub zakopywano w polu. Nic się nie mogło zmarnować - dodaje pani Marzena.