W 330 rocznicę powstania Rozwadowa na sentymentalną i wirtualną podróż po historii niegdysiejszego miasteczka, dziś dzielnicy Stalowej Woli, zaprasza Muzeum Regionalne.
Podczas tej wędrówki przewodnikami są Irenka, Mundek, Jurek, Kaziu i Andrzej.
- Na chwilę przenieśmy się do krainy ich dzieciństwa, tego najbardziej magicznego czasu w ich życiu. Czasu spędzonego z rodzicami, przyjaciółmi, ukochanym pupilem, dzielonego pomiędzy szkołę, kościół, codzienne obowiązki i szalone, często niebezpieczne zabawy. Poznajmy Rozwadów z ich perspektywy - powiedziała Marzena Kościółek-Tofil z Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli.
Relacje i zdjęcia bohaterów tej wędrówki do tej pory nie były jeszcze publikowane.
- Największy szacunek z czasów mojej młodości zachowałam do pp. Profesorów Marii i Witolda Habdank-Kossowskich. Ich niewielki domek we wsi Pławo, do którego podczas okupacji przychodziła młodzież z okolicy po wiedzę, był również oazą patriotyzmu i polskości. Atmosfera przypominała mi mój dom rodzinny w Rozwadowie - wyznała Irena Kurpiel-Bień, która wyjechała z Rozwadowa w 1949 roku.
- Serdeczną przyjaciółką Ireny była koleżanka z piętra kamienicy kolejowej - Elżbieta Szyngiera. Wspólne zabawy w ogrodzie za kamienicą, festyny w parku kolejowym, jazda na sankach, spacery z rodzinami do lasu, nad San, wyjścia do kościoła to jej najbardziej radosne wspomnienia przeżytego w Rozwadowie dzieciństwa - uzupełniła Marzena Kościółek-Tofil.
- Z początków naszego pobytu w Rozwadowie zachował mi się w pamięci obraz rynku ze sklepikami żydowskimi, z Żydówkami w perukach siedzącymi na progu, z ruchliwymi Żydami w chałatach, myckach lub kapeluszach, z pejsami i brodami. Kaleczyli język polski, a między sobą porozumiewali się niezrozumiałym dla mnie szwargotem. Był to dla mnie inny świat, nieznany, obcy, hermetycznie zamknięty - przypomniał z kolei Rajmund Ulatowski.