- Liczby podawane codziennie, które i tak przerażają, nie odpowiadają rzeczywistości. Mówi się, że to tylko 10 proc. faktycznej liczby chorych - powiedział ks. Dariusz Komierzyński, proboszcz w regionie Piemont.
Ks. Dariusz Komierzyński, rodem ze Stalowej Woli, jest proboszczem w regionie Piemont, diecezji Pinerolo, około
Do diecezji Pinerolo przyjechał w 2006 roku. Ówczesny biskup Piergiorgio Debernardi szukał w Polsce pomocy, bo w diecezji brakowało księży.
- Rzeczywiście sytuacja jest tutaj bardzo trudna. Od przeszło 20 lat nie ma kapłańskich powołań. Nie ma też seminarium duchownego. Każdy ksiądz obsługuje kilka parafii. Jestem proboszczem w dolinie Chisone. Pod opieką mam trzy kościoły, a w sezonie letnim nawet pięć. To naprawdę tereny misyjne. Niedziela to “bieg” od kościoła do kościoła, czasem nawet z bardzo trudnym dojazdem, bo tereny są górskie - powiedział ks. Dariusz.
Od końca lutego sytuacja w diecezji jest wyjątkowo ciężka, bo kościoły zostały zamknięte. Nie można odprawiać Mszy św. z udziałem wiernych. Dlatego od początku marca ks. Dariusz transmituje Msze św., adoracje Najświętszego Sakramentu i Drogę Krzyżową w streamingu ze strony parafialnej na Facebooku.
- Niestety początkowe lekceważenie zaleceń o przestrzeganiu zasad, które miały nie dopuścić do rozprzestrzeniania się epidemii doprowadziło do tej dramatycznej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Ze służbą zdrowia kompletnie nie przygotowaną na taką sytuacje: brak miejsc na intensywnej terapii, brak maseczek i rękawiczek, brak testów, które wykonuje się tylko niewielkiej liczbie chorych. Dlatego liczby podawane codziennie, które i tak przerażają, nie odpowiadają rzeczywistości. Mówi się, że to tylko 10 proc. faktycznej liczny chorych. Nie potrafię powiedzieć, jaka jest liczba chorych w moich parafiach. Tak samo, jeśli chodzi o zmarłych, ponieważ nie możemy odprawiać pogrzebów. Pogrzeb sprowadza się tylko do błogosławieństwa na cmentarzu, i to nie zawsze. Do tego dochodzi pogłębiająca się bieda, bo od przeszło miesiąca nie pracuje żaden zakład pracy. Razem z Caritas staramy się zorganizować pomoc w formie paczek żywnościowych. Ale to kropla w morzu - informuje proboszcz.
W coraz trudniejszej sytuacji jest również sama parafia.
- Zawsze było finansowo trudno, ale rachunki jakoś udawało się płacić. Teraz kiedy nie celebruje się Mszy św. z udziałem wiernych, nie wpływa nic, a rachunki przychodzą . Mówi się coraz częściej, że nie wszystkie parafie przetrwają ten kryzys. A ja? Obcokrajowiec zawsze pozostanie obcokrajowcem. Teraz czuje się to jeszcze bardziej, ponieważ nie można nawet wyjść z domu. Martwi też sytuacja w Polsce, odległość i niepewność, kiedy będzie można odwiedzić rodziców, rodzeństwo i przyjaciół. Ale z Bożą pomocą trzeba iść do przodu i być do dyspozycji ludzi, którym coraz trudniej i coraz ciężej przeżywają tę sytuację. Trudno też dostrzec światełko w tunelu. Natomiast jest pewne, że jeśli Pan Bóg nie zainterweniuje, to po ludzku sobie nie poradzimy. Dlatego trzeba się modlić z wiarą i zaufaniem. Pomału zaczyna to też docierać do ludzi, bo widać z dnia na dzień coraz więcej osób, które uczestniczą we Mszy św. przez Internet - dodał ks. Dariusz Komierzyński.