Przechodzimy jeden z najtrudniejszych testów na solidarność i podwójną odpowiedzialność za słowa i czyny.
Nikt z nas jeszcze w swoim życiu nie doświadczył lekcji, jaką obecnie przerabiamy. Oto nagle zostaliśmy odcięci od większej lub mniejszej części codziennego życia.
Zamknięci z rodziną, pracą, nauką, modlitwą w domu, by uniknąć zagrożenia dla zdrowia i życia naszego, bliskich, ale i zupełnie obcych ludzi. Pandemia wywołana przez SARS-CoV-2 postawiła przed nami nowe zadania. Przede wszystkim solidaryzmu z innymi. Obserwując najbliższe otoczenie mogę odnieść wrażenie, że jak na razie wywiązujemy się z niego bardzo dobrze. W ubiegłym tygodniu, tuż po ogłoszeniu przez premiera stanu zagrożenia epidemicznego w całym kraju rozdzwoniły się telefony moich rodziców z propozycjami bliższej i dalszej rodziny, znajomych, sąsiadów zrobienia zakupów lub pomocy w innych sprawach. To było niezmiernie miłe, zwłaszcza, że wszyscy dzwoniący, dobrze wiedzą, że rodzice i ja mieszkamy w tym samym mieście i to całkiem niedaleko od siebie. Również mi oferowano pomoc w przypadku większych sprawunków.
Ujmująca jest postawa samorządów, czego doskonałym przykładem jest Tarnobrzeg, który podjął i nadal podejmuje niecodzienne inicjatywy, mające pomóc, wesprzeć tych, którzy najbardziej odczuwają lub odczują niebawem skutki pandemii. Uruchomienie specjalnego telefonu dla seniorów, pod który mogą zgłaszać potrzebę pomocy w zrobieniu zakupów, realizacji recept, przygotowanie listy punktów gastronomicznych świadczących usługi na wynos i z dowozem, które wobec konieczności zamknięcia swych lokali, mogą stanąć przed widmem bankructwa. To ważne posunięcia władz miasta, dodają bowiem otuchy w czas lęku przed chorobą i utartą zarobków, pracy.
Jest to również dowód odpowiedzialności za mieszkańców.
A co z odpowiedzialnością naszą, czyli obywateli tego i innych miast? Czy opuszczanie nakazanej kwarantanny, unikanie jej mimo, iż powraca się z państw objętych koronawirusem, czego przykłady mamy także w Tarnobrzegu i beztroskiego hasania po sklepach, ma coś wspólnego z odpowiedzialnością? Czy informowanie publicznie, także w mediach społecznościowych o podejrzeniach zakażenia korona wirusem, skutkujące wzbudzaniem strachu, napiętnowaniem osób czekających z lękiem na wynik testów, jest odpowiedzialnością? Wypisywanie nieprawdziwych plotek i rozpuszczanie kłamliwych informacji na temat konkretnych osób jest odpowiedzialnością? Jak to się może skończyć mamy dramatyczny przykład z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. Niestety niemałą część winy ponoszą za to dziennikarze.
Czy okażemy się pojętnymi uczniami? Oby tak, chociaż nie można mieć złudzeń, że będą i tacy, którzy otrzymają ocenę niedostateczną.