Fascynujące wspomnienia hrabiny Walerii Tarnowskiej z podróży do Włoch i Francji odbytej ponad 200 lat temu wydało Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega z racji 170 rocznicy śmierci hrabiny.
Hrabina Waleria Tarnowska ze Stroynowskich była żoną Jana Feliksa hrabiego Tarnowskiego właściciela Dzikowa (obecnie Tarnobrzeg).
Ich wspólną zasługą było stworzenie Kolekcji Dzikowskiej, czyli wspaniałego zbioru dzieł sztuki malarskiej, miniatur, rękopisów, starodruków oraz różnych, równie wysokiej rangi i wartości pamiątek rodzinnych, które zgromadzono na Zamku Dzikowskim.
Hrabina przez całe życie pisała pamiętniki, jednak najbardziej ujmujące są wspomnienia zapisane podczas podróży do Włoch i Francji jaką odbyła w latach 1903-1804 w towarzystwie ojca i męża. Okoliczności wyjazdu za granicę były bardzo tragiczne. W marcu 1803 r. zmarł syn Walerii i Jana Tarnowskich, niespełna dwuletni Kazimierz. Młoda hrabina popadła w wielką rozpacz, której nie mogła utulić nawet dwumiesięczna córka Rozalia. Ojciec hrabiny Walerian Stroynowski planując wyjazd do Włoch postanowił zabrać młodych małżonków Tarnowskich, aby odzyskali równowagę po starcie ukochanego synka.
- Podczas tej wyprawy hrabina na bieżąco pisała dziennik z podróży „Mes voyages”, zadedykowany pozostawionej w Dzikowie 9-miesięcznej córeczce Rozalii. Są to dwa oprawione w skórę zeszyty o pozłacanych brzegach kartek, wypełnione eleganckim francuskim pismem – pisze we wstępie Monika Chwałek-Oczkowska autorka tłumaczenia pamiętników z języka francuskiego na język polski.
– Dziennik jest fascynujący z dwóch powodów. Po pierwsze, hrabina wybitnie opisywała w nim wszystko co widziała: zwiedzane miejsca, poznanych ludzi, krajobrazy, zabytki, dzieła sztuki, galerie. (…) To niespotykany opis tamtego czarującego świata, nieporównywalny do żadnej ze znanych XIX wiecznych relacji z podróży. Jest w nim Papież Pius VII, Letycja Bonaparte, - matka Napoleona, księżna Borghese, mistrz Canova i wiele, wiele innych. Druga rzecz to nieustanne, ciągłe i niezmiennie powracanie w tym dzienniku do córeczki Rozalii. Każdy wpis, każda myśl, każde przeżyte zdarzenie, każde widziane dzieło sztuki – wszystko to poprzedzane jest najczulszym „Moja kochana Rozalko” albo „Dziecię moje najukochańsze” – wyjaśnia Monika Chwałek-Oczkowska.
Dnia 19 marca 1804 r. hrabina Waleria w pamiętniku opisała spotkanie z Ojcem Świętym Piusem VII. „Zostałam dziś przedstawiona Jego Świętobliwości. Znajduję w nim dużo prostoty i ojcowskiej dobroci. Spotkawszy się z nim, nie można się doń nie przywiązać. Jako Ojciec Kościoła podejmuje wszystkich chrześcijan jak ukochane dzieci i już po kilku minutach rozmowy wzbudza pełne zaufanie. Jego przyjacielska postawa jest tak naturalna, że szybko można się pozbyć tremy, wierząc bardziej, że konwersuje się z dobrym znajomym, a nie z papieżem na oficjalnej audiencji. Jakże to być może, że ten dobry człowiek nie jest zupełnie kochany przez swój lud? Znaczyć to musi, że lud ten wcale go nie zna. (…) Gdy podał mi swą rękę do ucałowania, zrobiłam to bardzo chętnie. A Jego błogosławieństwo sprawiło mi tyle przyjemności ile błogosławieństwo moich rodziców. Modliłam się, by objęło ono i Ciebie, Rozalio”.
Książkę w 170 egzemplarzach w sto siedemdziesiątą rocznicę śmierci Walerii Tarnowskiej wydało Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega.